Wciąż nie mogę się pogodzić z tym co się stało. Najpierw odejście Nirvany, potem ten napad na nas i... i... utrata Modesty, Axl'a oraz Caspiana. Straciłem własną rodzinę, jedne z osób na których mi najbardziej zależało. Moją jedyną rodziną w chwili obecnej jest Saphira. Jesteśmy dla siebie wzajemnym oparciem bez siebie nawzajem... Nie wiem, czy nadal bym żył. Może skończyłbym powieszony na najbliższym drzewie?
Niedawno założyliśmy od nowa Watahę Srebrnego Księżyca, troszkę odeszliśmy od starego miejsca gdyż tamte tereny zajęły watahy, które na nas naskoczyły, ale gdy wejdzie się na najwyższy z szczytów wciąż można dojrzeć kawałek tamtych terenów.
Wstałem z mojej jaskini na obchód terenów... Sam nie wiem po co to robię i tak od kilku dni nie widziałem innego wilka niż Saphira. Ona sama jest zdołowana utratą Logana, Effy i Percy'ego więc na długie, ciepłe rozmowy nawet nie mam co liczyć.
Przechodziłem właśnie przez las, gdy wpadł na mnie rozpędzony wilk. Obydwoje zatoczyliśmy się do tyłu, przy czym on upadł na ziemię.
- Heej! Spokojnie! - powiedziałem pomagając mu wstać. - Gdzie tak pędzisz?
- Wracam do swojej watahy. Stary nie idź w tamtą stronę jeśli Ci życie miłe. - odparł wystraszony, wyminął mnie i uciekł.
Oczywiście moja wrodzona ciekawość popchnęła mnie w kierunek, skąd przybył basior. Szedłem powoli, by nie narazić się na atak, gdy zobaczyłem śpiącą w cieniu drzewa śnieżnobiałą waderę. Podszedłem jeszcze bliżej i stanąłem jej naprzeciw, wtedy otwarła oczy.
- Odejdź. - warknęła.
- Wybacz, ale to ty jesteś na terenach mojej watahy. - powiedziałem spokojnie.
Wadera zdziwiona moim spokojem wstała i otrzepała się z kurzu.
- A ty do jakiej watahy należysz? - zapytałem.
- Żadnej. - odparła.
- Może chcesz dołączyć do Watahy Srebrnego Księżyca? Jak na razie jestem sam z siostrą, założyliśmy ją niedawno.
- Hm... - wadera dość długo się namyślała. - Dobrze.
- Oprowadzić Cię po terenach?
<Kate?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz