środa, 29 stycznia 2014

Od Kate - CD historii Asesina

http://www.youtube.com/watch?v=Na1k-Jn4HBQ <- muza do czytania^^


Intuicja podpowiadała mi, że coś nieprzyjaznego jest blisko, to dlatego zostawiłam Asa na chwilę samego by sprawdzić o co chodzi. Nie mam zamiaru narażać jego zdrówko, z chęcią pójdę na pierwszy ogień aby zrobić epicką rozwalankę. Wiedziałam że jest coś na rzeczy ale na nieszczęście pojawił się po chwili basior.
-Coś się stało?-spytał widząc moje podenerwowanie.
-Prawie nic. Zaraz coś tu się pojawi może zrobić ruderę z watahy...A poza tym wszyscy zdrowi.
Nie myliłam się, już po chwili zobaczyłam całą swoją poprzednią watahę. No po prostu cudnie. Od razu alfa zaczął gadać:
-Kate, przybyliśmy tu po ciebie z prośbą byś wróciła do nas. Będziemy cię traktować jeszcze lepiej niż dotychczas tylko wróć do naszej watahy-spojrzał na mnie tak jakoś...dziwnie. Uśmiechnęłam się drwiąco.
-Chyba wam coś w się głowach poprzewracało, zostaje w tej watasze.
-Ale nie traktują cię jak należy-zauważył ktoś. Spiorunowałam go wzrokiem przysłaniając Asesina.
-I? Traktują mnie jak zwykłego członka watahy. Mi to w pełni starczy.
-Ale....
-Asesino, pozwolisz mi lekko pozmieniać tu tereny na moment?-skinął głową nie wiedząc co zaraz tu zrobię. Zwróciłam się do tamtych- Chyba przeceniacie swoje siły. Pamiętacie jaki ze mnie podczas akcji? Nie? To wam przypomnę...-po tych słowach zaśmiałam się psychopatycznie.
Od razu przystąpiłam do działania. Najpierw do końca zasłoniłam swojego alfę przesyłając mu w myślach by na wszelki wypadek uważał na swoją głowę. Kiedy poczułam że będzie uważny, odsłoniłam prawdziwą siebie. Żywa maszyna do zabijania, jedno skinięcie głową może rozwalić absolutnie wszystko w mak. Nie wykonując żadnego ruchu, spowodowałam, że ziemia rozszczepiła się, zaatakowały wszystkie katastrofy naturalne jednocześnie, a kiedy wyszczerzyłam się "niechcący" spaliłam na popiół większą część tamtych. Ci którzy ustali przy życiu, jednym ruchem głowy sprawiłam, że od razu padli trupem. Kiedy rzeź się skończyła falą tsunami usunęłam ciała do dziury w ziemi i załatałam ją nie wykonując jakiegokolwiek ruchu. Lekkim ruchem wzbiłam się w powietrze (stworzyłam sobie zwykłe skrzydła na moment) i wróciłam ziemi jej poprzedni wygląd przed pozbyciem się ich. Wylądowałam bezgłośnie przy alfie, który gapił się na mnie zszokowany. Tak, wiem, to normalna reakcja gdy zobaczy się do czego jestem zdolna.
-W końcu trzeba było to zrobić, inaczej by zabili innych prócz mnie a ja mam dość cierpień innych za mnie-dmuchnęłam sobie w grzywkę.-Chodź, zrobię zaraz ci gorące okłady.

<AS?>

Loteria za zaległe dni oraz jej koniec!

Za 24.01.14r.
Filamissa - Przywilej Hery
Fily - Woda Odmłodzenia

Za 25/26.01.14r.
Nashee - Strzała Rose, Piorun Zeusa

>Asesino

piątek, 24 stycznia 2014

Od Asesina - CD historii Kate

Tak się cieszę, że Kate była przy mnie. Ogólnie lubię zimę i takie klimaty, ale już od jakiegoś tygodnia łapie mnie jakieś grypsko, no i nie powinienem się tak kąpać, ale cóż...
-Już lepiej?-spytała się patrząc na mnie.
-Tak, od razu.
-Jak to dobrze, że nie było głęboko bo było by trudniej cię ogrzać..No chyba, że bardzo ci zależy na zejściu z tego świata. - lekko się uśmiechnęła.
-Raczej nie chyba prędzej jelenie zaczną latać. - zażartowałem.
- O to raczej trudno. - odparła wpatrując się w krzaki. - Zaraz wracam. - powiedziała wbiegając pomiędzy nie.
Nietrudno było się domyślić, że coś wyczuła. Nie wiedziałem tylko, czy to zwierzyna, czy może wróg. Chciałem wstać i to sprawdzić, ale mimo ciepła ogniska, dzięki któremu się ogrzałem moje kości wciąż pozostały skamieniałe. Oparłem się na łokciach, a następnie powoli podnosiłem. Tak... To dobra taktyka x.x Gdy w końcu wstałem szybko ruszyłem w krzaki tropem samicy, nie było trudne jej odnalezienie, bo dobry ze mnie myśliwy więc już po paru minutach stałem za jej plecami.
- Coś się stało? - zapytałem wyraźnie poddenerwowaną Kate.

<Kate, co jest? ;c>

Wyniki loterii!

Z dwóch dni, więc kto zapisał się i dziś i wczoraj dostanie x2, ale nikt się nie zapisał w dwóch dniach więc x.x
Selene - Lira Apolla
Chrisanthene - Eliksir Wilczej Królowej
Nashee - Piorun Zeusa

>Asesino

Nieobecna!

Gloria (giga10) jest nieobecna! Proszę nie pisać opowiadań z jej wilkiem w udziale!

>Asesino

Od Logana - CD historii Falixy

-Tak to nie mam o czym gadać. Kochałem ją a ona mnie.- uśmiechnąłem się.
-A jaki miała charakter?-zapytała nieśmiało
-W zasadzie taki jak ty. No miała jeszcze tendencję do całiwania mnie a potem dostawałem od niej z "liścia".-odpowiedziałem
-Dziwne to trochę.-skrzywiła się Falixy
-Moim zdaniem to urocze.- zaśmiałem się.
-Serio?- zapytała Falixy
-Tak.-uśmiechnąłem się.
-Musisz za nią tęsknić.-powiedziała.
-Tak.....ale zmieńmy temat.-uśmiechnąłem się
-Dobra to o czym chcesz rozmawiać?-zapytała Falixy
-Poprosiłaś mnje abhm coś zaśpiewał to może ty teraz coś zaśpiewasz?-zapytałem

<Falixy? >

Od Connori - CD historii Fily

- Miło by było usłyszeć dziękuję. Trochę Magicznej Energii zmarnowałam.- powiedziała.
-Dzięki. - powiedziałem niechętnie.
-Widzisz? Można. - odpowiedziała zadowolona.
Mruknąłem coś pod nosem i już miałem iść kiedy usłyszałem, że coś mówi.
-A tak w ogóle to jak się nazywasz?
-Najpierw ty się przedstaw.
-Ej, to ty przyszedłeś do mnie, żebym cię uleczyła więc powinieneś się przedstawić pierwszy.
-Connoria. - ustąpiłem.
-A ja Fily. - powiedziała z uśmiechem wilczyca.

<dokończysz Fily?>

wtorek, 21 stycznia 2014

Wyniki loterii!

Oto co dostały nasze uczestniczki!
Falixy - Łaska Persefony, Eliksir Kamiennego
Fily - Woda Odmłodzenia, Złota Rybka
Nashee - Towarzysz Boski, Kamień Życia
Kate - Wilcze Jabłko, Zestaw Wieczności
Nagrody są już wpisane w ekwipunek ;3

Nagrody, których nie można było wygrać:
-). Moc Rozstania - uważam, że było to bez sensy, gdyż nikt jeszcze nie ma towarzysza.

>Asesino

Narcyza urodziła!

Bellatrix

Erza

>Asesino


Od Saphiry - CD historii Narcyzy, Julie i Crow'a

Ciepłe południe, lekki wietrzyk. Szłam do swojej jaskini by zabrać mech, a następnie rozłożyć go na łące i trochę wypocząć. Kto jak kto, ale ja uwielbiam taki sposób na odprężanie. Przechodziłam właśnie przez tereny główne, gdy usłyszałam jak ktoś wykrzykuje moje imię. Rozejrzałam się i zobaczyłam trójkę wilków. Śnieżnobiałe wadery z niebieskimi akcentami oraz rudego samca. Skąd z takiej odległości rozpoznałam płeć? Nie musiałam długo się zastanawiać kto wykrzyknął moje imię. Wielokrotnie słyszałam ten sam głos, tylko w głośnym śmiechu jeszcze na starym WSK. Jak szalona pobiegłam w kierunku starych znajomych - Narcyzy, Julie oraz Crow'a.
- Narcyza?! Crow?! Julie?! Gdzie wy byliście tyle czasu?! - nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że stoją właśnie obok mnie.
- Długa historia. - powiedziała Julie.
- Zabłądziliśmy. - dodał Crow.
Szybko przeleciałam wzrokiem po dzieciach Narcyzy, ostatnim razem gdy je widziałam byli... No cóż. Mniejsi. Zwróciłam wzrok na Narcyzę i na niej przystanęłam. Od razu w oczy rzucił mi się dwumiesięczny brzuch ciążowy, a to znaczy, że... Wadera za niedługo ma termin porodu. Wiem, że to niewłaściwe, ale straszliwie ciekawiło mnie kto jest ojcem. Moje rozmyślenia przerwał jednak fakt, że waderze odeszły wody. Zauważyłam to nawet prędzej od niej.
- Rodzisz! - krzyknęłam uśmiechnięta. To taka wspaniała chwila... Przeżyłam ten cud tylko raz, gdy rodziłam moje dzieci.
Narcyza jednak stała oszołomiona patrząc z przerażeniem w moje oczy. Okropnie się bała, ale czego? Nie miałam pojęcia. Samica kurczowo złapała się swojego brzucha, jakby nie chciała pozwolić by doszło do porodu.
- Crow, Julie zawołajcie medyczkę, ma na imię Fily. Ja zabiorę Wasza matkę do tej - wskazałam łapą jaskinię, która była nam najbliższa - jaskini. - oboje patrzyli na mnie oszołomieni, ale ja zachowałam zimną krew. - No lećcie! - warknęłam i natychmiast się ocknęli.
Mocą telekinezy wytworzyłam wokół rodzącej kokon i szybko przeniosłam ją do jaskini i położyłam w kąt, gdzie leżał mech.
- Oddychaj spokojnie, wdech i wydech. - uspokajałam ją. - Zaraz będzie po wszystkim.
- Saphi... - jęknęła. - Ja... Nie mogę.
- Nic się nie bój na pewno urodzą się 2 małe aniołki. - szepnęłam gładząc ją po łapie. - No, a teraz głęboki wdech... i wydech. - odwróciłam głowę, by wypatrzeć wzrokiem Julie lub Crow'a, ale ich nie widziałam. Niestety Narcyza nie mogła dłużej czekać, to mogłoby zaszkodzić szczeniakom.
- Dobra Saphi już raz to przeżyłaś. - szepnęłam sama do siebie. - Musisz przeć. - powiedziałam stanowczo.
- Co? - zapytała wystraszona, ale zachowałam powagę.
- Przecież to nie Twój pierwszy raz, zresztą ja też już rodziłam. Zaufaj mi i przyj. - odgarnęłam jej grzywkę z czoła, wtedy wyszło pierwsze szczenię. - Dobrze, jeszcze raz. - podczas, gdy Narcyza rodziła kolejne szczenię ja chwyciłam pierwsze i podałam je obok wadery. Nigdy nie byłam za tym, aby noworodki wylizywały odbierające poród więc gdy tylko narodziło się drugie szczenię, od razu podałam je świeżo upieczonej matce. Ta najpierw wylizała rude szczenię, a później ciemno-białe.
- Gratulację. - uśmiechnęłam się i w tym samym czasie do jaskini wbiegły pozostałe dzieci Narcyzy.
- Fily nie ma. - odparła Julie.
- Już jest niepotrzebna, poradziłyśmy sobie. Jak je nazwiesz? - zwróciłam się do wadery.

<Narcyza? A może Julie lub Crow?>

Od Kate - CD historii Asesina

Czułam się świetnie kiedy wokół takie mrozy. Kiedy basior mnie zaprosił do wody, spokojnie wskoczyłam do wody ochlapując go przy tym. Plusk był całkiem całkiem ale to wywołało u niego nieco mocniejsze dreszcze. Spojrzał na mnie oszołomiony.
-Tobie nie zimno?
-Wolę takie klimaty-wzruszyłam ramionami i bez popędu pływałam sobie. Co chwila patrzyłam na Asa czy jeszcze się utrzymuje na wodzie czy już zmarzł. Nagle straciłam go z oczu. Jeszcze udało mi się zauważyć jak jego pysk opadał do tafli...Bez namysłu zanurzyłam się by jak najszybciej go wyciągnąć z wody. Już po chwili mógł oddychać powietrzem ale dla jego zdrowia, wyciągnęłam go z wody i zostawiłam go na parę sekund, aby ogrzać obok niego ziemię, stworzyć ognisko i go lekko przyciągnąć do niego. Od razu było mu cieplej.
Spojrzałam na niego czujnie i wyczułam coś możliwie nieprzyjemnego. Dla bezpieczeństwa, ogrzałam jeszcze trochę ziemi tak by się ogrzał przy ognisku i rozejrzałam się. Nikogo ani niczego nie było widać. Nie tracąc czujności, stanęłam obok basiora i tak by zlikwidować możliwe choróbsko, emitowałam ogień. Efekty były widoczne już paru minutach, od razu można było poczuć bijące od niego ciepło.
-Już lepiej?-spytałam się go patrząc na niego.
-Tak, od razu-rozmarzył się, chyba bo nie mogłam odgadnąć jego wyrazu twarzy.
-Jak to dobrze, że nie było głęboko bo było by trudniej cię ogrzać..No chyba, że bardzo ci zależy na zejściu z tego świata-lekko się uśmiechnęłam.
-Raczej nie chyba prędzej jelenie zaczną latać-zażartował. Od razu poczuł się lepiej.

<Mylę się As? x3 >

Od Narcyzy, Crow'a i Julie

(Narcyza)
Rozpad watahy był dla mnie czymś potwornym. Nie dość że nie dawno odeszli Calvin i Ebree, to jeszcze nastąpiło to! W każdym razie... Musieliśmy odejść, nie było innego wyjścia. Podróżowaliśmy już około miesiąc. Tego dnia Crow postanowił się zatrzymać. Jako że nie Julie i ja nie chciałyśmy go zostawiać samego, zostałyśmy. To był wyjątkowo ładny dzień. Ptaki śpiewają, wszystko tętni życiem. W takie dni przypominały mi się czasy kiedy byłam szczeniakiem. Nagle zauważyłam że nie ma przy mnie Julie i Crow'a. "Musieli pójść dalej, a ja nawet nie wiedziałam..." To wtedy przeszło mi przez myśl. Wstałam i zaczęłam iść dalej. Po jakichś pięciu minutach zaczęłam czuć się dziwnie. Jakby ktoś mnie obserwował. Rozglądałam się, jednak mimo to nikogo nie widziałam. Co kilka chwil słyszałam sapanie z kilku różnych stron naraz. Nagle ktoś złapał mnie za ogon i zaczął ciągnąć do tyłu. Odwróciłam głowę. Był to basior, wyglądał mnie więcej tak:
Zaczęłam się wyrywać, jednak on nadal ciągnął mnie po ziemi.W końcu kopnęłam go w szczękę. Odsunął się na moment, a ja zdołałam wstać.
- Co to ma być?! Kim ty jesteś?!- zaczęłam wyrzucać z siebie różne pytania.
Ten jednak szybko się roześmiał. Nawet nie odpowiedział, tylko znowu podszedł do mnie... Dość blisko...Wywaliłam się na plecy, jednak od nadal podchodził. Kiedy jego pysk był już praktycznie przy moim uchu, szepnął:
-Idziesz ze mną.
Znowu zaczął mnie ciągnąć, jednak tym razem chwycił za łapy. Gryzłam go, kopałam, warczałam... Na nic. Przywlókł mnie w jakieś krzaki. Znowu wstałam, jednak on szybko pchnął mnie na ziemię. Wylądowałam brzuchem na ziemi. Rozległ się cichy chichot.

(Julie)
Crow i ja właśnie wróciliśmy z przechadzki. Śmialiśmy się, gadaliśmy o głupotach. On stanął i zaczął się rozglądać.
-Mamo!-krzyknęłam.
Nic. Również się rozejrzałam. Crow spojrzał na mnie zdziwiony.
-MAAAAMOOOO!-krzyknęłam ponownie.
Nadal nic. Rzuciłam bratu zaniepokojone spojrzenie.
-Dobra, albo bawi się z nami w chowanego, albo gdzieś poszła...-stwierdził po chwili.
-Raczej to drugie... -po chwili zastanowienia dodałam-Ale przecież mówiliśmy jej żeby tu została! Wie przecież czym grozi oddalenie się!
-Mówisz tak jakby to była twoja córka a nie matka!-Crow walnął mnie w plecy.
-A co ja poradzę? Nie martwisz się o nią?-spytałam.
-Niee wcale...
Szturchnęłam go w ramię.
-Chodź jej poszukać...
-Dobra...

---po dwóch dniach---

-No nie no nie no nie no nie!!-mówiłam co chwilę do siebie.
-Siostra, nie panikuj. Znajdziemy ją.
-A co jeśli coś jej się stało?
-Nawet tak nie mów...-mruknął.- Zapewne jest cała i zdrowa.
Spojrzałam na niego z rozczarowaniem. Jak mógł tak mówić?! To też jego matka, nie mogłam uwierzyć że tak spokojnie o tym mówił. To przecież niemożliwe! Musiałby nie mieć uczuć żeby tak mówić!
-No już dobra, dobra...
Nagle usłyszeliśmy szelest w krzakach po naszej lewej. Zaczęłam węszyć i... zamarłam. Podbiegłam do ściany z liści i wskoczyłam w nią.
To co tam zobaczyłam... Nie zapomnę tego do końca życia...

(Crow)
Julie coś zwęszyła... Nie wskakiwałaby w te krzaki bez powodu! Poszedłem w jej ślady. Ledwo tam wskoczyłem, Julie do mnie podbiegła. Skierowałem wzrok nieco w prawo. I... "O jasny gwint!!!"- to wtedy pomyślałem. Nasza matka leży na brzuchu, dyszy, wokół niej jest jakieś dziwne coś... Nie wiem co to za dziadostwo i nie chcę wiedzieć! A nad nią stoi jakiś wielki, czarny basior. Kiedy nas zobaczył, nie zareagował. No... prawie... Jego wzrok stanął na Julie. Obleśny uśmieszek wpełzł mu na twarz.
-Złaź z niej!-warknąłem.
Spojrzał na mnie nieco zdziwiony. Prawdopodobnie nawet nie wiedział że w tym miejscu jest też inny basior. Skoczyłem na niego.

(Narcyza)
------po dłuuuuugim czasie------
Stanęliśmy koło jakiejś skały. Dyszałam . Dotychczas wszystko było mniej więcej okej. Poza tym że to stało się wbrew mojej woli. Cały czas zadawałam sobie pytanie "Co ja robię źle?". Obwiniałam się o to. Zamiast stać mogłam zacząć walczyć, albo przynajmniej uciekać! Co się ze mną stało?!
-Mamo... Wszystko w porządku?-spytała Julie.
Spojrzałam na nią nieco zdezorientowana.
-Eh... Tak, wszystko okej...
-Nie kłam-mruknął Crow-Wiemy jak się czujesz. To nie była twoja wina.
Spojrzałam na swoje łapy. Cały czas nie pozbyłam się uczucia beznadziejności... Nagle zauważyłam jakąś waderę... Wyglądała bardzo znajomo. Chwila...
-Saphira!-krzyknęłam,
Spojrzała na nas i natychmiast podbiegła.
-Narcyza?! Crow?! Julie?! Gdzie wy byliście tyle czasu?!-wadera wyraźnie nie mogła uwierzyć. że tam byliśmy.
-Długa historia- powiedziała Julie.
-Zabłądziliśmy-dodał Crow.
Wzrok Saphiry stanął na mnie. Po chwili spojrzała mi w oczy. Jej usta zaczęły się poruszać tak, jakby coś do mnie mówiła. Tylko co? Nic do mnie nie docierało. Złapał mnie potworny ból brzucha. Próbowałam to jakoś zatrzymać. Nie byłam pewna czy chcę je zobaczyć... Bałam się że będą takie same jak ich ojciec. A tego bym nie zniosła...

<Saphira, mogłabyś opisać co działo się dalej?>

Nowy basior - Crow!

Crow, goniący

>Asesino

Nowa wadera - Julie!

Julie, nauczycielka lotu

>Asesino

Nowa wadera - Narcyza!

Narcyza, ratująca

>Asesino

Od Falixy - CD historii Logana

- Ty też...?- spytałam.
- Tak. A Ty kogo straciłaś?
- Eh... Siostry. Ankę i Klarę. Jedna zaginęła, a druga... po prostu, w pewnym momencie chciała mnie zabić.- Wyobraziłam sobie po kolei: Anię:
i Klarę (Hah... best ever: Jak to koncert już się skończył?):

- Chciałbyś mi o tym opowiedzieć?- nieśmiało zapytałam.

<Logan? Sorki sorki, że tak długo ;/ Zła Fila, zła!>

Od Fily - CD historii Chrisantheny

Pobiegłyśmy do Alfy. Zmieniłam się w Drakinię, żeby szybciej biec (Jestem przyzwyczajona do biegania nogami). Ona się lekko zdziwiła.
- Nie masz złych intencji, więc mogę Ci powiedzieć.- powiedziałam. Ona już trochę mniej zszokowana, zapytała:
- Ale tak na serio... jak się nazywasz?- Jak zwykle (tzn. Robię to najczęściej, gdy ktoś zadaje według mnie bezsensowne pytanie) przewróciłam oczami.
- Fillyanissa fer MagicpureDeath. Formalnie Fily, bo nikomu nie chce się mówić ''Filamissa''*.
- Aha. powiedziała. No i doszliśmy. Ja poszłam w stronę mojej jaskini. Zobaczyłam tajemniczego motyla...
Pobiegłam za nim. Jednak moja świadomość mówiła mi: Ten motyl cię zabije! Cholera, Fillatrix, nie rób tego! Ja, jednak jak zaczarowana (Bo rzeczywiście taka byłam) szłam dalej... Nie jesteś wilkiem mroku! Jesteś przeciwieństwem! Jesteś Drakinią, rozumiesz**!? I to prawdopodobnie ostatnią! Nie chcesz chyba być tylko legendą!? Zaczęłam walczyć pomiędzy świadomością, a magią motyla. Stanęłam jak wryta. Motyl podleciał w moją stronę. Zaczęłam się wycofywać. No i wpadłaś... Au! Rzeczywiście wpadłam. Ale na wilka, który również obserwował motyla, gdy jednak zobaczył mnie, również ocknął się z transu.

<Jakiś tajemniczy wilk? Najlepiej nie z żywiołem typowo mrocznym.>



*Już wiecie, jak na serio się pisze mój pseudonim w Howrse xD. Ale ja wolę używać czytelnej formy: Filamissa.
** Wilki ciemności, śmierci itp. motyl nic nie zrobi. Inne wilki może zabić, a takie jak Drakinie (Tylko z pozoru są mroczne), wilki światła, życia itp. może pozbawić mocy.

Opowiadania do Falixy/Fily

Przestałam ogarniać opowiadania w watahach ;/ Czy mam dokończyć czyjeś opo jako Fily bądź Falixy, oprócz od Logana i od Chrisantheny?


>Falixy

Od Saphiry

Spałam spokojnie, gdy to pierwsze promienie Słońca wpadły do mojej jaskini budząc mnie. Powoli otwarłam oczy, następnie niezdarnie zrzucając z siebie mech. Wstałam, rozciągnęłam się i wzięłam głęboki wdech. Ach... Wiosna. Mimo śniegu leżącego tu i tam, dało już się odczuć wiosenną atmosferę. Stanęłam przed moją toaletką, którą niedawno nabyłam i zgrabnym ruchem przetarłam zaparowane lustro. Wzięłam z szufladki grzebień z żeber królika i dokładnie rozczesałam futro. Później podtapirowałam lekko grzywę i wyszłam na zewnątrz.
Mimo wczesnej pory dnia tu i ówdzie dało zauważyć się parę wilków, które równie jak ja cieszyły się z nadchodzącej wiosny. Chodziłam po terenach WSK bez żadnego celu. W końcu zaburczało mi w brzuchu więc zwróciłam się w kierunku spiżarni.

~w spiżarni~
Będąc blisko spiżarni zauważyłam wilka, który tam wszedł. Widziałam go wcześniej parę razy, ale nie miałam jeszcze okazji z nim porozmawiać - nawet nie znałam jego imienia. Spokojnie weszłam do jaskini:
- Cześć. - uśmiechnęłam się do niego, gdy wybierał posiłek.
- O cześć. - odparł również z uśmiechem. - Długo tu jesteś?
- W watasze? - odparłam pytaniem.
- Spiżarni. - zaśmiał się. - W watasze wiem, że jesteś długo widziałem Cię, gdy dołączałem.
- Weszłam przed chwilą. - powiedziałam zmieszana. - Tak przy okazji... Nazywam się Saphira, a ty?
Basior spojrzał na mnie dużymi szafirowymi oczami, które po chwili przysłoniła brunatna grzywka. Odgarnął ją łapą i po chwili opowiedział.

<Castiel?> 

Loteria!

A więc jest! Pierwszy konkurs w WSK! Wyniki ankiety pokazały, że chcecie konkurs, gdy w watasze będzie 15 wilków (69% za, 31% inny wybór). Jest nas łącznie 19! ;3 Dziękuję Wam za to - reszta informacji pojawi się za niedługo - lub już jest - w zakładce konkursy <3

>Asesino

Od Selene - CD historii Asesina

Uśmiechnęłam się do niego. Był bardzo miły. Natomiast mnie było głupio... Głównie przez to, w jaki sposób zachowywał się Claude. Wnerwiał mnie od jakiegoś czasu. W każdym razie... Podeszliśmy do szeregu jaskiń. Asesino musiał gdzieś pójść, więc zostaliśmy sami. Zaczęliśmy się przechadzać w tę i z powrotem. W końcu zdecydowałam się na jaskinię, a Claude chcąc nie chcąc wziął tę obok. Stwierdził że "w razie gdybyś walnęła głową w ścianę będę wiedział od razu". Uważam to za zbyteczne, jednak jego nie da się nijak przekonać. Po jakichś dziesięciu minutach poważnej rozmowy opierającej się na "Nie jestem już szczeniakiem!" oraz "Jesteś, siedź cicho", wyszłam z jaskini nieco naburmuszona. Szłam tak jakiś kawałek. Po głowie chodziły mi różne myśli. Nagle na kogoś wpadłam. Odrzuciło mnie do tyłu tak, jakby ktoś albo specjalnie na mnie wpadł, albo jakby po prostu biegł. Wylądowawszy na plecach spojrzałam przed siebie. Zauważyłam jakiegoś basiora. Nieznanego basiora. Spojrzał na mnie nieco zdziwionym wzrokiem. Podniosłam się i usiadłam
-Sorki za to -powiedziałam spokojnie.

<jakiś basior zechce dokończyć?>

Od Asesina - CD historii Kate

Nie wiedziałem jak się zachować. Co prawda nie znamy się długo, ale wyrobiłem sobie opinię o Kate - twarda, samodzielna, pewna siebie, nieugięta wadera. W życiu bym się nie spodziewał, że tam ubolewa nad stratą najlepszej przyjaciółki. Gdy spojrzała na mnie swoimi dużymi, krwistoczerwonymi oczami pełnymi bólu oraz smutku... poczułem jakbym to ja sam przeżył jej historię. Przysiadłem trochę bliżej wadery i objąłem ją łapą za ramię.Nie miałem pojęcia, czy to co robię poprawi jej humor, czy może rozwścieczy jeszcze bardziej, ale nie mogłem pozwolić by cierpiała. Kate cały czas była spięta, ale po jakimś czasie oparła głowę o moje ramię. Siedzieliśmy tak w ciszy czekając, aż wadera się uspokoi.
W pełni rozluźniona była dopiero po około 20 minutach więc dopiero wtedy delikatnie zabrałem łapę.
- W porządku? - zapytałem.
- Tak. - odparła. Gdyby ktoś stał teraz obok nas w życiu nie powiedziałby, a nawet pomyślał, że przed chwilą śnieżnobiała wadera była zrozpaczona.
- Masz ochotę popływać? - zapytałem nagle dziwiąc samego siebie.
- Co? - odparła pytaniem równie zdziwiona co ja sam.
- A bo naszła mnie teraz ochota na pływanie to pomyślałem... - zacząłem wymyślać. - A zresztą nieważne.
- Nie, no. To może być ciekawe pływać w zamarzniętym jeziorze.
- Albo wodospadzie. - podsunąłem.
Kate nic nie odpowiedziała tylko pobiegła w stronę wodospadu. Sprintem ruszyłem za nią.

~nad wodospadem~

Będąc przy wodzie byliśmy nieźle zmachani. Urządziliśmy sobie mały wyścig podczas, którego zgubiliśmy kierunek i biegliśmy przez góry.
- Pierwsza! - wykrzyknęła zasapana wadera.
- Niech... Ci... będzie. - odparłem ciężko nabierając tchu.
W górach było naprawdę zimno mimo kończącej się zimy. Gdy tętno mi się ustabilizowało powoli zacząłem wchodzić do lodowatej wody.
- Masz gęsią skórkę. - zaśmiała się Kate. Spojrzałem na łapy - rzeczywiście!
- Dobra teraz ty. - zachichotałem próbując uspokoić szczękę, która z zimna drgała jak nienormalna.

<Kate? ;3>

Pora roku i starzenie!

Wiem, że dzisiaj nie jest poniedziałek, ale był wczoraj więc nadeszło starzenie oraz zmiana pory roku! Każdy wilk jest teraz o 0,6 m-ce starszy, a światem zawładnęła wiosna.

>Asesino

Od Asesina - CD historii Black Raina

Dzień zapowiadał się spokojnie. Promienie słońca powoli topiły śnieg, odsłaniając gdzieniegdzie małe kłębki trawy. Byłem własnie na obchodzie watahy. gdy podbiegł do mnie szaro-niebieski basior:
- Dzień dobry. Czy znajduje się tu może jakaś wataha? - zapytał zasapany.
- Tak. - odpowiedziałem. - Jesteś właśnie na terenie Watahy Srebrnego Księżyca.
- Czy mógłbym dołączyć?
- Hm... - przez chwilę zastanawiałem się, lecz nie nad tym czy może dołączyć, a nad tym przed czym lub kim uciekał. - Oczywiście. W WSK każdy jest mile widziany.
- Dziękuje. - basior odsapnął z ulgą, lecz po chwili znów stał się czujny. - Wybacz, że pytam, ale czy mogę prosić o coś do jedzenia? Od dawna nic nie miałem w ustach.
- Nie ma sprawy. Choć zaprowadzę Cię do spiżarni. - odparłem pogodnie prowadząc nowego członka, by mógł najeść się do syta.

~w spiżarni~

Basior zjadł już prawie całą sarnę zostawiając tylko kości i łeb. Nie mogłem uwierzyć jak można być, aż tak głodnym. Ja - przyzwyczajony, że nic mi w życiu nie brakuje - pewnie już dawno stanowiłbym pokarm dla sępów, gdybym znalazł się w takiej sytuacji.
- Może chcesz się napić? - zaproponowałem.
- E... Masz tutaj miski z wodą? - zapytał zdziwiony.
- Nie. - zaśmiałem się. - Możemy pójść nad wodopój, wodospad, jezioro cokolwiek... Choć osobiście wole wodospad, tam woda jest najsmaczniejsza.
- Hm... Skoro tak mówisz.
Basior wstał i zabierając ze sobą resztki sarny (czyli kości itp) wyszedł z spiżarni, a ja za nim. Wyrzuciliśmy odpadki do rowu (żeby sępy itp nie zlatywały się do naszej spiżarni) i zaprowadziłem Black Raina nad wodospad - po drodze do spiżarni trochę się poznaliśmy.

<Black Rain?>

Od Asesina - CD historii Octavii

Wizyta Octavii bardzo mnie zaskoczyła. Nie wierzę jak mogłem zapomnieć, by przydzielić jej jaskinię!
- Jak to nie.. ach no tak! - zakłopotany wszedłem z jaskini. - Chodźmy wybierzesz sobie którąś.
Wadera lekko pokiwała głową. Szliśmy blisko wejścia do każdej jaskini, by Octavia mogła zajrzeć do każdej i wybrać dla siebie idealną.

Po kilku minutach wadera o dziwo już wiedziała którą chcę.
- O tą poproszę. - wskazała łapą na średnią, lecz przestrzenną grotę.
- Dobrze, a więc jest Twoja. Dobranoc.
- Dobranoc. - samica weszła do jaskini, a ja ruszyłem do swojej. Nie było to daleko, bo zaledwie parę pieczar dalej.

~nazajutrz~

Słońce wpadło do mojej jaskini tym samym mnie budząc. Obróciłem się na drugi bok domagając się więcej snu, ale ten nie był mi dany. ie ważne jak długo leżałbym z zamkniętymi oczami i tak bym nie zasnął. Od niechcenia zrzuciłem z siebie skórę niedźwiedzia imitującą kołdrę, a następnie rozciągnąłem się. Po chwili usłyszałem głośny wark... Rozejrzałem się czujnie wokoło, ale po chwili zdałem sobie sprawę, że to ja! A dokładniej mój brzuch. Wczoraj  zjadłem zaledwie pół królika, bo resztę dnia spędziłem z Octavią, ale nie żałuję. Wczorajsze popołudnie i wieczór były bardzo udane, od dawna tak się nie bawiłem. Postanowiłem, że spróbuję to powtórzyć tak więc wyszedłem z jaskini i ruszyłem do wadery. Mojej uwadze nie umknęły małe przebiśniegi, które symbolizowały wiosnę. Ach... Nie mogę się już jej doczekać. Nim się zorientowałem stałem przed wejściem do groty Octavii.
- Octavia? - zawołałem na co samicy wyszła do wyjścia.
- O Asesino... - uśmiechnęła się zdziwiona. - Co tutaj robisz?
- Cóż... Zastanawiałem się czy nie chciałabyś pójść ze mną na polowanie?

<Octavia? ;3>

Odchodzi!

Powód: znudził się watahą.

>Asesino

Jestem!

Tak! Jestem, nareszcie oddali mi internet... ;-; Przepraszam Was z całego serca, że przez tak długi okres czasu mnie nie było. Niestety - czy stety - internet wrócił mi dopiero dziś. Jak najszybciej postaram się dokończyć wszystkie opowiadania i...! Wszystkie opowiadania i formularze, które wysłaliście do naszej wspaniałej samicy bety proszę przesłać mi (chodzi tylko o te, których nie dodała, bo jest z tego co się orientuje nieobecna).

Ps.
Falixy naprawdę Ci dziękuję. Szczerze mówiąc bałam się, że olejesz sprawę, czy coś ale jesteś zaje... betą! :* Już nie mam wątpliwości... Zostajesz na 10000% naszą betą :D

>Asesino

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Nieobecna!

Do końca tygodnia nie mam czasu. Opo proszę wysyłać do... a właśnie. Proszę napisać na skrzynkę, kto chce dodawać za mnie opo do piątku.

>Filamissa

niedziela, 12 stycznia 2014

Od Logana - CD historii Falixy

-To co mam zaśpiewać?- zapytałem
-Zaśpiewaj jakąś wesołą piosenkę.- powiedziała
-No dobra....znam jedną.
-To śpiewaj.- zaśmiała się
- Get a call on a random afternoon I pick it up and I see that it’s you Like my heart you were breaking the news You say it’s over, it’s over, it’s over
Heading out 'cause I’m out of my mind All my friends are gonna see me tonight Staying here til the sun starts to rise And I'm, I’m gonna, I’m gonna, I’m gonna Dance hard, laugh more, turn the music up now Party like a rock star, can I get a what now I swear I’ll do anything that I have to Til I forget aboutJump up, fall down, gonna play it loud now Don’t care my head’s spinning all around now I swear I’ll do anything that I have to Til I forget about you.Til I forget about you.
- Ładnie.- uśmiechnęła się Falixy
-Dzięki za to, że wiesz...- powiedziałem
-Za co?- zaytała
-Za to, że przy tobie mogę być sobą.- odpowiedziałem
-To fajnie.- uśmiechnęła się
-Cieszę się z jeszcze jednego powodu. Dzięki tobie zapominam o stracie.....bliskich.- powiedziałem

<<<Falixy?>>>

Od Falixy - CD historii Logana

- Skoro jesteś tancerzem... to zrób tak!- wykonałam podwójne salto w tył, zrobiłam ''lajkonika'' i zakończyłam szpagatem. Logan to powtórzył.
- Gdzie się nauczyłeś robić salta? Mi nauka zajęła chyba z rok...- Wilk... eee to znaczy Logan uśmiechnął się.
- Jestem samoukiem.- powtórzył uśmiech. Ja za to nie wiedziałam jak zagadać.
- A mógłbyś... coś zaśpiewać?

<<Logan? A mój chyba podmienili>>

czwartek, 9 stycznia 2014

Wilk obecny!

Hejo!
Wilk Logan (678 weronika) jest już obecny.

Za to ja będę się logować rzadziej. Miałam próbny test szóstoklasisty i mama mi zaczęła przeglądać zeszyty... teraz będę się logować głównie wieczorami. W weekendy w nocy.

Edit: Opowiadania nadrobię w weekend. Będę miała więcej czasu, a mam z 5 opo w trzech watahach... W dodatku robię pewien projekt, chciałabym do wakacji go skończyć, a z nim spędzam duużo czasu. Aktywna znowu będę od 24 stycznia.

Pozdrawiam!
Falixy

Od Naschee - CD historii Castiela

głodniałam, więc wybrałam się na wieczorne polowanie. Myślałam o ostatnich wydarzeniach... Przyjęto mnie do wspaniałej watahy, potem doszło więcej członków, a na dodatek słyszałam coś o lodowych pomnikach wilków przy wodospadzie...Z zamyślenia wyrwała mnie dorodna sarna pasąca się pośrodku dużej, nieobrośniętej polany. Zdziwił mnie jej widok, tym bardziej, że nie wyglądała na zwinny okaz zdrowia. Zbiegłam ze zbocza prosto w jej stronę, gdy nagle zauważyłam basiora biegnącego do zwierzęcia z mojej lewej, niemal z na przeciwka. Zdziwiona zahamowałam by na niego nie wpaść. Dobrał się do sarny i odciągnął ją na bok.
-Co Ty wyprawiasz? -spytałam podchodząc do niego-To jest mój posiłek!
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Proszę... -odsunął sarnę w moją stronę z uśmiechem
-Miłego posiłku -dodał.
-Cz-czekaj... -powiedziałam.
Basior ponownie się do mnie odwrócił.
-Może zjemy razem? -spytałam nieśmiało.
-Z chęcią...
W niedługim czasie z sarny została kupka kości. Wilk zostawił mi największy kawałek, co przyjęłam z lekkim zarumienieniem. Po sytym posiłku basior położył się na śniegu i westchnął cicho.
-Co Ty robisz? Jest przecież zimno! Możesz zamarznąć! -powiedziałam zdziwiona.
-Takie życie prowadzę... Nie mam domu, ani rodziny. -powiedział do mnie spokojnie.
-To chodź... Chyba jest jedno takie miejsce, gdzie Cie z pewnością przyjmą.
-Jakie? -podniósł łeb z zaciekawieniem.
-Wataha Srebrnego Księżyca... Tutaj wszyscy się szanują i lubią. Na pewno Ci się spodoba! -powiedziałam wesoło.
-Idziesz? -dodałam szybko.
-Już, już... -podniósł się i ruszył za mną.
-Jak masz na imię? -spytał mnie.
-Nashee, a Ty? -powiedziałam rumieniąc się.
-Castiel... -powiedział cicho.
-Ładnie.... No to tutaj! -powiedziałam.
-Tutaj czyli gdzie?
-Tutaj zaczyna się teren watahy. Oprowadzę Cie, a potem zajdziemy do alfy.
Na początek pokazałam mu wyspę Królowej Zimy, bo przyszliśmy na tereny watahy od północy. Potem obejrzeliśmy drugą wyspę i na zachód, w dalsze tereny. Potem pokazałam mu wodospady i jaskinie.
-Wybierz sobie jedną, a ja pójdę porozmawiać z alfą -powiedziałam do Castiela i poszłam w kierunku Polany Spotkań.
Po chwili wróciłam do Castiela, który czekał na mnie przed jakąś jaskinią.
-Jak już mówiłam - oczywiście możesz zostać! -uśmiechnęłam się do niego.
-Świetnie -Castiel odwzajemnił uśmiech
-Wybrałeś już jaskinię? -zapytałam go zerkając na tą za nim.
- Tak, to ta -pokazał łapą jaskinię na którą patrzyłam.
-Łał, jest cudowna - oznajmiłam zaglądając do niej.
-No...Tak -odpowiedział Castiel.
-Pewnie jesteś zmęczony? -powiedziałam-Lepiej idź się już położyć.
-Dobranoc -powiedział na pożegnanie.
-Do jutra! -odpowiedziałam i pobiegłam w stronę mojej jaskini.
Położyłam się zaraz po przyjściu do jaskini. Zasnęłam niezwykle szybko, a przynajmniej jak na ostatnie dni. Obudziłam się pełna sił i od razu pobiegłam do Polany Spotkań, a z niej do jaskini Castiela. Obudził się już.
-Cześć -krzyknęłam mu na powitanie.
-Cześć -podszedł do mnie.
-To co będziemy dziś robić? - zapytałam.
-Nie wiem...Może pokażesz mi resztę terenów? -zaproponował.
-Dobra! Chodź tędy! -pokazałam mu drogę.
Castiel poszedł za mną w kierunku wschodnich terenów.
-Podoba ci się tutaj? -zapytałam go nagle.


<Castiel?>

wtorek, 7 stycznia 2014

Od Chrisantheny

-Constantine! Żyj! Proszę! Nie umieraj!- Nagle się obudziłam. ''Znowu ten cholerny sen...''- pomyślałam. Mój brat nie umarł dłużej niż 3 dni temu. To nie daje mi spokoju... Nagle zobaczyłam nad sobą waderę.
- Ups... znowu gadałam przez sen, prawda?- powiedziałam
- Gadałaś?- powiedziała.- Ty się darłaś!
- Sorki... Jestem Chrisanthena, a ty?
- Nie ważne. Chcesz dołączyć do watahy?
- Jasne.
- To lecimy do Asesina.

<Fily? Sorry, że krótko, ale...>

Nowa wadera!

Chrisanthena, swatka

>Falixy

Wilk jest nieobecny!

Nie wiem, czy w tej watasze się daje taki post, ale w innych w których byłam tak... no więc:

Wilk Logan (678 weronika) jest nieobecny przez około 2 tygodnie przez szlaban. Proszę nie pisać opowiadań, które ma dokończyć ten wilk.

>Falixy

Od Logana - CD historii Falixy

-Falixy zamknij oczy.- powiedziałem tajemniczo
-Ale po co?- zdziwiła się
-Po prostu zamknij a zobaczysz.- uśmiechnąłem się
-No dobra.-powiedziała i zamknęła oczy. Natomiast ja zmieniłem się w człowieka. Po chwili powiedziałem:
-Możesz otworzyć.- zaśmiałem się
-Logan... ja.- powiedziała patrząc na mnie
-I kto tu jest dziwny?- zaśmiałem się wykonując krok taneczny-I widzisz?Przy mnie nie musisz niczego ukrywać.- uśmiechnąłem się szelmowsko
-Nie wiesz nawet jak mi ulżyło, ale i tak ja jestem dziwniejsza.- odpowiedziała
-Ta jasne spójrz na mnie wilk, człowiek, matematyk, piosenkarz, tancerz. To kim ja w końcu jestem?-zapytałem ze śmiechem
-Można powiedzieć Logan, że jesteś oryginalny.- odpowiedziała Falixy
-Serio uważasz że jestem oryginalny?- zdziwiłem się
-No a jak.- uśmiechnęła się

<<<Falixy? sorry, że krótkie ale mój mózg porwali Chińczycy>>>

Od Sakuyi - CD historii Falixy

Nareszcie znalazłam nowy dom. Cieszyłam się, bo nareszcie nie będę musiała zdzierać sobie łap i próbować nie zostać zdmuchniętą przez wiatr. Teraz szłam z Falixy oraz tutejszym alfą na zwiedzanie terenów. Nie mogłam odmówić, chociaż w duszy trochę chciałam.
-No cóż, zacznijmy od terenów głównych...-powiedziała Falixy, jednak ja słuchałam jej jednym uchem, ponieważ byłam pogrążona w rozmyślaniach. O różnych, mało ważnych rzeczach. "Obudziłam" się dopiero kiedy alfa mówił o Wyspie Królowej Zimy. "Najwyżej sama odwiedzę miejsca, o których on wcześniej mówił", pomyślałam. Potem odwiedziliśmy wodospad, cmentarz oraz strumyk. Kiedy dotarliśmy do jaskiń, było już coś koło południa.
-No, wybierz sobie jakąś.-powiedziała Falixy.
Moja jaskinia była nie za duża, aczkolwiek przytulna i wygodna. Było już tam przygotowane posłanie, a że miałam obolałe łapy, położyłam się i zasnęłam.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Od Glorii - CD historii Logana

Ryba serio była pyszna. Ostatnio złowił mi taką brat. I gdy sobie o nim przypomniałam zrobiło mi się tak dziwnie... Z zamyślenia wyrwał mnie Logan:
-Znasz może Phoebe Nachee?
-To ta taka od cyferek?-nie jestem dobra w tych sprawach. Po prostu nauki ścisłe są nie dla mnie
-Tak właśnie ta-roześmiał się Logan
-Zresztą wiesz-zaczełam przełykając rybę-takie obliczanie, logiczne myślenie to nie dla mnie. Ja wole pobiegać, połapać motyle, albo...
-Albo co?-spytał zaciekawiony
-Albo spychać innych do wody-powiedziałam wpychając go do jeziora.
-Co to miało być?!-spytał lekko zdenerowany
-A bo ja wiem?-uśmiechnęłam się niewinnie- Zresztą masz rację to było nie fair.
-Aleś zmieniła sytuację...-zaczął wychodzić z wody
-Sam chciałeś-powiedziałam wskakując do jeziora i ochlapując go wodą.
-Nie do końca o to mi chodziło, ale przynajmniej jesteśmy kwita-uśmiechnął się.
-Taaak..
-Nie wiem jak ty, ale już wychodzę-powiedział basior
-Spoko. Ja chyba jeszcze zostanę, oswoję rybki, zjem sobie wodorosta...
-Co?!-i oto mi chodziło!
-Żartuję! -wyszłam z jeziorka-Po prostu idę biegać. Nie myślałeś że to na serio?
<Logan, dokończ-brak weny>

niedziela, 5 stycznia 2014

Od Logana - CD historii Glorii

-Hejka...-zaczęła wadera
-Nie przeszkadzaj.-przerwałem jej
-Co to ma znaczyć "Nie przeszkadzaj"?!-zapytała oburzona
-Próbuję złowić rybę.-odpowiedziałem uprzejmie
-Aha to sorki.-uśmiechnęła się wadera.W tym momencie pod wodą przepływała ryba więc szybko wsadziłem pysk do wody i po chwili wyciągnąłem z wody łososia.
-A przy okazji jestem Logan a ty?-powiedziałem kładąc zdobycz na ziemię.
-Miło mi jestem Gloria.-uśmiechnęła się wadera
-Wiesz sorki,że warczałem na ciebie.-powiedziałem speszony
-Nie no,jest spoko.-odpowiedziała wadera
-A może zjesz rybę?-zapytałem
-Nie dzięki.....albo daj.-zaśmiała się Gloria
-Łap!-krzyknąłem i rzuciłem jej rybę którą szybko złapała w pysk
-Masz niezły refleks.-pogratulowałem jej
-Dzięki.-powiedziała jedząc rybę
-Heh widzę,że komuś rybka smakuje.-zaśmiałem się
-Tak,mmm jest pycha.-odpowiedziała wadera

<<<Gloria?>>>

Od Falixy - CD historii Asesina

- Nie możesz najpierw ty?- zapytałam.
- Nie. Panie przodem.
- Gdyby tak mnie traktowali w poprzedniej watasze...
- Po prostu mów.
- No więc... pewnie zauważyłeś, że wszystko jest skute lodem, nie?
- No a jak myślisz? Popatrz!- powiedział roześmiany
- Dziwna sytuacja... BARDZO dziwna... Chodź.- pobiegłam w stronę wodospadu. Gdy dobiegliśmy, nadal to było... wodospad był skuty lodem. To nie jest aż tak dziwne, ale wokół niego były figury z lodu... nie byle jakie. Przedstawiały wszystkich członków watahy. Włącznie ze mną i Asesinem. To wyglądało... dziwnie. Były zimniejsze od lodu. Temperatura pomników chyba wynosiła zero bezwzględne.
- Trochę to dziwne...- powiedział.
- Trochę!? To bardzo dziwne! I jeszcze to...- pokazałam różne przedmioty w pomnikach. Czasem to były liście, czasami woda, czasami ziemia.

<<Asesino? Nie mam pomysłów!!>>

Od Falixy - CD historii Sakuyi

Słoneczny dzień. Medytowałam, to znaczy, miałam wyłączony mózg na polanie. Jak ja to lubię... Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się koło mnie wadera. To znaczy... podeszła, ale byłam ''off-line'' i nie zauważyłam jej.
- Przepraszam... Gdzie ja jestem?- spytała.
- W Watasze Srebrnego Księżyca.- uśmiechnęłam się.- Jestem Falixy, a ty?- spytałam.
- Sakuya. Miło mi.- odwzajemniła uśmiech.
- Chcesz dołączyć do watahy?- spytałam.
- Chętnie!
- To idziemy do Asesina.- ziewnęłam.- Sorki, ale mój mózg jest w stanie melanżu...
- Hah- parsknęła śmiechem. Poszliśmy.
- Hejo!- zawołałam, gdy byliśmy już w jaskini alfy.
- O, hej Falixy. Kto to?- spytał.
- To nowa członkini watahy.
- Nazywam się Sakuya.
- A ja jestem Asesino. Miło mi.- Wilki załatwili formalności.
- Dobra... zakładam, że do mnie należy obowiązek oprowadzenia?- powiedziałam.
- Jasne. Ale jak chcecie, mogę wam towarzyszyć!- powiedział. Ja popatrzyłam na waderę. Ta się uśmiechnęła.
- Było by mi miło.- powiedziała.
- No to idziemy! Come on, please!

<<Sakuya?>>

Od Sakuyi

Kolejny, zimny ranek nadszedł. Dzień jak dzień. Śnieg zaspami leżał na gruncie, wiał przenikliwy wiatr. Wsunęłam się bardziej w skórę renifera, bo nie lubiłam zimna. No cóż, ale skoro trzeba wyruszać, to trzeba. Jestem już w tej norze od tygodnia.
Wygrzałam się jeszcze trochę i zaczęłam pakować rzeczy do tobołka. Po chwili wszystko było już spakowane. Wyszłam z jaskini, jednak nie minęło pięć sekund, a już leżałam w śnieżnej zaspie, zdmuchnięta wielkim podmuchem wiatru. Westchnęłam i stworzyłam wokół siebie bańkę ciepłego powietrza. Było dosyć przyjemnie, no i wiatr mi nie przeszkadzał.
Po pewnym czasie przestało wiać, a ja dotarłam na jakąś polanę. Byłam trochę zmęczona łażeniem w śniegu, więc rzuciłam się na biały grunt i zasnęłam. Drzemka jednak szybko minęła. Obudziły mnie szmery i czyjeś kroki. Polana była teraz usiana wilkami. Trochę się onieśmieliłam(śpiąca wadera to nieczęsty widok na polanie), ale szybko odzyskałam normalną pewność siebie. Podeszłam do jakiejś wilczycy i spytałam uprzejmie:
-Przepraszam... Gdzie ja jestem?

<Falixy?>

Nowa wadera!

Sakuya, pomocniczka

>Falixy

Od Castiela

Szedłem przez las szukając jakiegoś strumienia. Byłem bardzo spragniony i głodny. Przez cały dzień nic nie wpadło mi pod łapy, a byłem tak wykończony, że nie byłem w stanie nic złapać. Znalazłem się na jakiejś zalesionej górze, gdy dotarłem do jej krańca zobaczyłem na dole staw. Nie było łatwo mi tam zejść, ale zebrałem wszystkie siły jakie w sobie jeszcze miałem i wszedłem po stromym zboczu do wody. Napiłem się obmyłem i postanowiłem na coś zapolować. Szukałem dobre parę godzin, ale było warto. Wieczorem na polanie pasła się samotna sarna. To była okazja. Przyczaiłem się i pobiegłem w stronę ofiary i nagle zauważyłem, że z przeciwnej strony sarny nadbiega kolejny wilk. Nie mogłem pozwolić, by ktoś zabrał mój pierwszy posiłek w ciągu dnia. Szarpnąłem za szyję ofiarę łamiąc jej kark i poczołgałem szybko w przeciwnym kierunku od obcego wilka.
-Co Ty wyprawiasz? -spytał delikatny i 'waderzy' (odpowiednik kobiecego) głos za mną.
-To jest mój posiłek! -powiedziała z pretensją wilczyca.
Odwróciłem się zdeczka poirytowany i moim oczom ukazała się piękna młoda wadera.
-Proszę... -odsunąłem posiłek z uśmiechem w stronę wadery.
-Miłego posiłku -dodałem, odwróciłem się i ruszyłem w poszukiwaniu kolejnego posiłku.
-Cz-czekaj... -powiedziała cicho wadera.
Zwróciłem łeb w kierunku wadery.
-Może zjemy razem? -spytała nieśmiało.
-Z chęcią...
Zjedliśmy razem pyszną tłustą sarnę. Ja z uprzejmości zostawiłem waderze większy kawałek, ale nic na tym nie straciłem. Wciąż byłem w formie. W końcu po posiłku padłem na puszysty śnieg i westchnąłem.
-Co Ty robisz? Jest przecież zimno! Możesz zamarznąć! -powiedziała zdziwiona wadera.
-Takie życie prowadzę... Nie mam domu, ani rodziny. -powiedziałem spokojnie patrząc na wilczycę.
-To chodź... Chyba jest jedno takie miejsce, gdzie Cie z pewnością przyjmą.
-Jakie? -podniosłem łeb z zaciekawieniem.
-Wataha Srebrnego Księżyca... Tutaj wszyscy się szanują i lubią. Na pewno Ci się spodoba! -powiedziała wesoło i się odwróciła.
-Idziesz? -dodała szybko.
-Już, już... -podniosłem się ociężale i ruszyłem w ślad za waderą.
-Jak masz na imię? -spytałem uwodzicielsko.
-Nashee, a Ty? -powiedziała rumieniąc się.
-Castiel... -powiedziałem cicho.
-Ładnie.... No to tutaj! -powiedziała zachwycona wadera.
-Tutaj czyli gdzie?
-Tutaj zaczyna się teren watahy. Oprowadzę Cie, a potem zajdziemy do alfy.

<<Nashee?>>

Nowy basior!

Castiel, obrońca

>Falixy

Od Black Raina

Dzień jak co dzień w watasze. Chodzę od jaskini do jaskini, uzdrawiam magią ranne wilki i tak dalej... Byliśmy dopiero co po wojnie, albo raczej w trakcie wojny. Codziennie wracały do nas wilki, które miały pilnować granic watahy, z poważnymi ranami. Dziś wybierała się na północ delegacja złożona z Alf i samca Beta. Zaraz po uroczystym pożegnaniu ich przy centralnej jaskini wróciłem do pracy. Wieczorem zmęczony wróciłem do mojej jaskini. Była już tam moja przyjaciółka, która na mój widok krzyknęła przerażona:,,Uciekaj!". Odwróciłem się i zobaczyłem kilkanaście wilków idących w moją stronę, z samicą Delta na czele. Raczej nie byli pokojowo nastawieni... Bez namysłu skoczyłem w pobliskie krzewy i pobiegłem ile sił w łapach do południowej granicy watahy. Po długiej wędrówce na południe ujrzałem grupę jaskiń na horyzoncie. Nie zważając na to, że ich mieszkańcy mogą być wrogo nastawieni podbiegłem do jednej z nich i zaczepiłem przechodzącego basiora:
-Dzień dobry. Czy znajduje się tu może jakaś wataha?
-Tak-odpowiedział-Jesteś właśnie na terenie Watahy Srebrnego Księżyca.
-Czy mógłbym dołączyć?

<Asesino?>

Nowy basior!

Black Rain, szaman

>Falixy

sobota, 4 stycznia 2014

Od Kate - CD historii Asesina

Nigdy bym nie pomyślała, że usłyszę od kogoś,szczególnie basiora, że na chwilę wyglądam na niewinną, niczym ten potulny baranek. Zaraz później kolejna część rozmowy:
- Przejdziemy się na spacer? Wiem, że jest wcześnie, pełno śniegu i zimno, ale może lepiej się poznamy.
- Dlaczego chcesz mnie poznać? - spytałam się go nawet za bardzo wyzywająco.
- Szczerze? - upewnił się a ja miałam wrażenie, że coś tu nie gra XD.
- Szczerze. - potwierdziłam.
- Zanim Cię spotkałem minąłem basiora. W jego oczach było coś więcej niż strach... Chciałbym wiedzieć co w Tobie jest takiego strasznego.
Znieruchomiałam na sekundę. Czyli jednak go widział...
-No dobrze, tylko nie przeraź się jak dowiesz się o mnie więcej-spojrzałam w bok. Wstaliśmy i ruszyliśmy na ten spacer mając nadzieję by nie skończył się piekielnie. Po chwili ciszy w końcu Asesino zapytał się:
-Więc co jest w tobie aż tak strasznego Kate?-popatrzył na mnie.
-Jakby co, ostrzegałam cię. Chodzi oto,że posiadam dwa dość szczególne żywioły : walka i katastrofy. Jakby ci to...Oba pozwalają mi władać wszystkimi żywiołami mocy jakiekolwiek istnieją, co prawda moc nad wszystkimi żywiołami mam ograniczoną ale mimo są niezwykle potężne. Nie można nawet mnie zabić, ponieważ zawsze jakiś żywioł mnie ocala, przed końcem żywota. Ogólnie mówiąc : jestem przeciwnikiem nie do pokonania. To właśnie dlatego usiłowali mnie zatrzymać w poprzedniej watasze traktując jak bóstwo, ale w końcu odeszłam robiąc ostre pobojowisko, część terenów rozwaliłam przez wściekłość o dziwo nikogo nie zabijając.
-Czemu odeszłaś?-spytał po chwili ponownie. Spuściłam głowę na wspomnienia, które nadal bolały. Zauważywszy to basior zaczął mnie przepraszać i chciał cofnąć pytanie. Spojrzałam na niego pustym wzrokiem.
-Spytałeś się to otrzymasz odpowiedź...Miałam tam jedyną przyjaciółkę, Tię, która traktowała mnie normalnie i za to ją kochałam. Jednego dnia jak wracałam z polowania usłyszałam jęk konającego, po głosie rozpoznałam, że była to właśnie Tia. Jak do niej podbiegłam to akurat umarła na moich oczach. W stanie wściekłości odnalazłam alfę i paru innych wilków ze śladami krwi Tii. Rozumiesz? Oni ją zamordowali bo była za słaba a tamta wataha nie pozwalała żyć słabym, wygrywała każde starcie jak do niej należałam. Kiedy dowiedziałam się czemu ona skonała, byłam już w stanie groźniej furii. Bezczelni usiłowali mnie uspokoić ale sami byli przerażeni bo wiedzieli, że mogę ich zabić w kilka sekund. Rozwścieczona po stracie jedynego wilka, który mnie rozumiał, rozwaliłam znaczną część terenów niestety nikogo nie zabijając...To dlatego odeszłam z watahy-spojrzałam na niego smutno.

<Asesino,przewiduje jakieś pocieszenie ;D>

Od Glorii

Każdy dzień wygląda tak samo... Poranek, śniadanie, podróż, obiad, podróż, kolacja i podróż do upadłego. I potem jeszcze raz i jeszcze i jeszcze...
-Nie!- stojąć na ogromnej polanie zaczęłam wrzeszczeć. Bo jak tu nie zwariować. I chociaż zwykle jestem opanowana to aż mną trzęsło. Po jkaimś czasie ogarnęłam się i ruszyłam dalej. Wiedziałam jednak, żę chcę zmian. I penego ranka poczułam czyjś zapach...
-Kto tu jest?-warknęłam niepewnie. Cisza. Wyszłam z jaskini i ruszyłam tym dziwnym ale coraz mocniejszym zapachem. Wkońcu doszłam do pezepięknej polanki i zza krzaków ujrzałam... Przechadzające się wilki. Nie wiedziałam za bardzo co zrobić, więć chciałam się wycofać, ale za mną ktoś stał
-Co tu robisz?
-Eeee... no... ten tego....-zamurowało mnie totalnie
-Wiesz żę to teran watahy?
-Watahy?-spytałam-No nie wiedziałam, ale już idę-miałam odejść ale wilk mnie zatrzymał
-Jesteś szpiegiem?
-Że czym?! Nie jest żadnym szpiegiem! Nie chce ci nic zrobić tylko stąd iść!-zaczęłam warczeć. Ale to nie był najlepszy pomysł-zbiegły się inne wilki
-Logan, kto to?-spytał tego pierwszego
-No właśnie się zastanawiam...
-Dobra spadajcie stąd ja się nią zajmę-powiedziała dopiero co przybyła wadera-Jestem Valixy. Znajdujesz się na terenie Watahy Srebrnego Księżyca. Powiedz mi co tu robisz?
-Nic właśnie miałam sobie pójść...
-A dokąd?
-Przed siebie
-Czyli nie mieszkasz w żadnej watasze? To możę dołączysz do nas?-uśmiechnęła się
-Jasne, tylko chyba nie zrobiłam dobrego wrażenia...
-Nie martw się. Chodź zaprowadzę cię do alfy. Czekaj!
-Coś się stało?
-Jak ty właściwie się nazywasz?
-Gloria
A więć Gloria-chodź!
Po półgodzinnej rozmowie z alfą dostałam własną jakinię, stanowisko i nowych przyjaciół.
~następnego dnia rano~
Obudziłam się dosyć wcześnie i zaczęłam rozglądać się po jaskini. Trzeba by ją jakoś urządzić... Ale to kiedy indziej. Postanowiłam najpierw zwiedzić tereny watahy. Nad ogromnym, pięknym jeziorem zobaczyłam tego wilka od którego zaczęła się wczorajsza afera. Podeszłam do neigo i zaczęłam
-Hej...

<Logan, dokończysz?>


Nowa wadera!

Gloria, obrończyni alf

>Falixy

Od Kate - CD historii Kiiyuko

 Byłam w takim stanie, że absolutnie wszystko mogło jedną czynnością spowodować rozwalenie całej watahy ze wszystkim. Siłą woli powstrzymywałam się i od razu poszłam do swojej jaskini.
Jakie dziś wydarzenia? Bezczelna nowa, rządząca się gorzej niż najgorsza alfa, myśląca, że podporządkuje się niej. Żałosne. Jakie plusy? O dziwo, nie rozwaliłam jeszcze watahy w stanie furii. Mam na pieńku z nią, więc będzie ciekawie.
Mimo wszystko już miałam jej dosyć. Ona ma być dla mnie groźna? Ta, zobaczymy kto będzie się potem darł jak go rozwalę w drobny mak po kilku sekundach.
Ale to jeszcze nie ten czas. Na sam początek bycia w watasze dorobić się wroga i rozwalić go tego samego dnia? Przyjdzie czas, zobaczy się ale póki co trzeba odpocząć. Nie wiadomo co przyniesie następny dzień...

Od Asesina - CD historii Falixy

Po dniu spędzonym na wyspie wróciliśmy z Falixy do watahy. Odprowadziłem ją pod jaskinię, a później poszedłem do swojej. Położyłem się na mchu i szczelnie przykryłem niedźwiedzim futrem. Zima powoli dobiega końca, zapowiadało się na mroźną noc.

~rano~

Gdy się obudziłem zatkało mnie. Całe wejście oraz pół jaskini od środka było pokryte lodem. Zarówno zdziwiony jak i wkurzony zrzuciłem z siebie kołdrę.
- As! - zanim się zorientowałem leżała już na ziemi.
Saphira wbiegła do mojej jaskini nie wiedząc co tutaj się stało, poślizgnęła się na lodzie i wyrżnęła orła. Nachyliłem się podając jej łapę, a następnie pomogłem siostrze wstać.
- Nic Ci nie jest gapo? - zapytałem.
- Nie. A właśnie biegłam do Ciebie, żeby poprosić o pomoc. Mi też wszystko zamarło... Nawet moja toaletka. - zasmuciła się. - A dopiero co ją zrobiłam.
- Masz przecież żywioł ognia, stop wszystko. - powiedziałem zdziwiony, że sama na to nie wpadła.
- Ech... Jak wszystko stopię to będzie mokro i znowu zamarznie. Chciałam raczej poprosić Cię żebyś pomógł mi wszystko skuć.
- Skuć?
- Tak skuć... Wiesz bierzesz gruby patyk z ostrym zakończeniem, przykładasz do lodu i uderzasz jakimś kamieniem w ten patyk. - wyjaśniła mi jak dziecku.
- Wiesz... Ale to może wieczorem? Chciałem pogadać jeszcze z Falixy.
- Zaproponowałeś jej już betę?
- Tak i właśnie o tym chce z nią porozmawiać. Wytłumaczyć wszystko i w ogóle... - westchnąłem. Saphira tylko wywróciła oczami.
- Może Hellaorith mi pomoże - stwierdziła, ale gdy posłałem jej dziwne spojrzenie szybko dodała - albo inny basior.
- Tak, tak. To ja idę. - wyminąwszy ją wyszedłem z jaskini. Jak na złość musiałem się z kimś zderzyć. - Przepraszam. - mruknąłem.
- Nic się nie stało. - odparła Falixy, tak właśnie na nią wpadłem.
- A... To ty. Właśnie szedłem Cię szukać. - uśmiechnąłem się.
- Ja Ciebie też. - odwzajemniła uśmiech.
- Tak, a po co?

<Falixy?>

ps. co do Twojego opowiadania: mam czas, ale nie internetów ;-; możesz pisać normalne opowiadanie ;d

Od Asesina - CD historii Kate

Lekko oszołomiony zachwiałem się i wyplułem resztki ptaka z ust. Kate uratowała mi życie; od tamtej chwili mam u niej dług wdzięczności. Wadera chwyciła ubitą sarnę w zęby i odeszła kawałek dalej, następnie zatapiając kły w mięsie. Podszedłem do samicy, siedziałem przez chwilę cicho, bo nie chciałem przerywać jej w jedzeniu, ale nie wytrzymałem:
- Dziękuje Ci. - szepnąłem.
- Nie ma za co. - odparła odrywając kolejny kawał mięsa.
- Właśnie, że jest. Gdyby nie ty pewnie kawałki mojego mózgu spływały by teraz po tej skale. - wzdrygnąłem się rzucając przelotne spojrzenie kamieniowi.
- Fuj. Jem jakbyś nie zauważył. - z skrzywioną miną odsunęła od siebie mięso.
- Kto by pomyślał. - westchnąłem.
- Co?
- Że taka twarda wadera jak ty, z rodu wojowników wzdrygnie się słysząc o roztrzaskanym na skale mózgu... Nie zdziwiłbym się gdybyś już coś takie widziała, lub sama zrobiła. - zaśmiałem się cicho.
- Wiesz ty co... Aż tak drastycznych metod to ja nie stosuję. - zaprzeczyła również z śmiechem. - No chyba, że ktoś zalezie mi za skórę. - dodała patrząc w chmury.
Przez chwili w ciszy obserwowałem Kate; ona w tym czasie w zamyśleniu spoglądała w niebo. Teraz wyglądała tak... Niewinnie. Grzywka opadała jej na twarz w zupełności zasłaniając jej czerwone oczy. Każdy widząc tą scenę uznałby Kate za potulną jak baranek samicę, niezdolną do krzywdy. Jednak przypomniałem sobie scenę zanim ją poznałem. Strach w oczach tego basiora... Chciałbym kiedyś zobaczyć ją w akcji.
- Co się tak patrzysz? - zapytała lecz sama wciąż miała wzrok utkwiony w górze.
- Prze-praszam. - zajękałem się.
- Dobrze... Chciałam tylko wiedzieć czemu mi się tak przypatrujesz. - odparła odwracając głowę w moim kierunku.
- Cóż... Teraz, a przynajmniej przed chwilą - uśmiechnąłem się - wyglądałaś tak niewinnie. Jak nie ty.
- Każdy ma w sobie coś z dzikiego zwierza. Ja widocznie mam coś z potulnego. - zaśmiała się.
Przez chwilę zapanowała cisza, lecz nie pesząca a błoga. Niestety ja to ja; musiałem ją przerwać.
- Przejdziemy się na spacer? Wiem, że jest wcześnie, pełno śniegu i zimno, ale może lepiej się poznamy.
- Dlaczego chcesz mnie poznać? - zapytała wyzywająco.
- Szczerze? - upewniłem się.
- Szczerze. - odparła.
- Zanim Cię spotkałem minąłem basiora. W jego oczach było coś więcej niż strach... Chciałbym wiedzieć co w Tobie jest takiego strasznego.

<Kate? wyjaśnij proszę ;3 >

Od Octavii - CD historii Asesina

-Wiesz ty co! - krzyknęłam rozbawiona, po czym pobiegłam po śnieg.
W sumie znalezienie śniegu nie było trudne, wszędzie leżało go pełno.
Na szybko ulepiłam niesforną kulę i wycelowałam we wstającego basiora. Zrobił unik i poszedł lepić kolejną śnieżkę, "bitwa" trwała aż do wieczora, muszę przyznać- było zabawnie.
Prawie ciągle ktoś się wywracał, lub wpadał w śnieżne zaspy.
Kiedy zrobiło się ciemno postanowiliśmy, że pójdziemy już do jaskiń.
-No to,pa- odrzekł Asesin przy progu swojej jaskini
-Pa- uśmiechnęłam się i ziewając ruszyłam do swojej jaskini, której tak w zasadzie em... no... nie miałam. Zatrzymałam się w połowie drogi kiedy mnie "olśniło"
-No to ładnie... - sapnęłam sama do siebie, i zawróciłam do jaskini Asesina

~Przy jaskini basiora~

Zapukałam, a po chwili zza progu wyłonił się Asesin
-Hej, posłuchaj jest taka sprawa... - westchnęłam, grzebiąc łapą w śniegu
-Co się stało?- zapytał zaspanym głosem
-No bo ja... em...- spojrzał na mnie unosząc jedną brew - Nie mam jaskini...- dodałam szybko
-Jak to nie.... ach no tak!

<Asesin? ;3>

Arrr...!

A więc tak... Z góry przepraszam jeżeli do tego posta wkradły się jakieś błędy, ale piszę go z telefonu. Również z smartphona weszłam na nasze kochane WSK i zaczęłam sprawdzać jak to sobie radzimy. I muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z aktywności, ale opowiadania...
Pierwszą uwagę mam do Kiiyuko i Kotori: - NIE MOŻECIE NALEŻEĆ DO DWÓCH WATAH! Proszę w następnym opowiadaniu napisać, że odeszłyście z watahy do której tam szłyście.
Drugą uwagę również mam do nich (ale inni również mają się do niej stosować): nie możecie dołączać do watahy i wymyślać, że na tych terenach są wulkany. NIE MA! I nigdy nie będzie.
I w innych opowiadaniach nikt nie ma powtarzać ich błędu w stylu: "U... A wiedziałeś, że za wodospadem są wulkany?" itp -_-
I trzecią uwagę również mam do dziewczyn: Zakładka "Ogół" podpunkt "Opowiadania":
Jeżeli chcecie pisać jedno opowiadanie dla dwóch wilków musi być one dość długie i napisane w tym stylu:*perspektywa "imie jednego wilka",*perspektywa "imie drugiego wilka",i powtórzyć tak kilka razy
Tak więc proszę Was, abyście przeczytały wszystkie zakładki dokładnie, a przynajmniej te których nie przeczytałyście (czyli m.in. "Ogół" oraz "Tereny"). Oraz dodatkowo Kotori musi napisać osobno jedno opowiadanie za to, że pierwsze było pisane z perspektywy Kiiyuko, nie może one również składać się z kilku zdań.
Czwartą uwagę kieruję do samicy beta Falixy: proszę abyś dokładnie sprawdzała formularze, a w szczególności opowiadania wilków. Jeżeli coś się w nich nie zgadza nie dodawaj ich tylko napisz do właściciele, by coś co nie pasuje zmienili. Jak na razie jesteś zajeb*stą betą i nie chciałabym Cię zmieniać, ale jeżeli nadal będą pojawiać się takie gapy jak wymienione wyżej to będę musiała się poważnie zastanowić nad Twoim dalszym sprawowaniem.
Piąta uwaga tyczy się ludzi, którzy wysyłają opowiadania do mnie - wysyłajcie je do Falixy na howrse Filamissa, czyli nasza ukochana beta. Ja wciąż nie dodaję wilków oraz opowiadań, bo z howrse nie da się skopiować i wkleić tutaj jako "zwykły tekst" (sam ten post piszę już z dobrą godzinę ._.)
Szósta uwaga też tyczy się Ciebie Falixy. Nie wiem, czy specjalnie czy nie, ale przestawiłaś parę zakładek; proszę aby się to więcej nie powtórzyło >,< (to tylko małe zwrócenie uwagi, nie przejmuj się tym zbytnio)

No... To chyba tyle uwag. Jak wspomniałam jestem z Was dumna (po za tymi małymi gapami), że jesteście aktywni ^^

>Asesino

Od Falixy - CD historii Logana

- Logan...- zaczęłam.
- Tak?
- Znasz może Phoebe Nachee?- spytałam, żeby jakoś zagadać.
- Tak! Ty też?- spytał ożywiony.
- Nom!- uśmiechnęłam się.- To ta znana matematyczka. Fajnie, że mamy coś wspólnego.- nagle popatrzyłam do tyłu. ''Sh*t! Zachód Słońca... a jeśli się do mnie zrazi? On to pierwsza osoba, którą poznałam w watasze... (nie licząc Fily i Asesina, którzy znają mój sekret) moja poprzednia wataha prawie mnie zabiła, gdy się przemieniłam!''- Sorki...
- Co?- zdziwił się.
- Muszę iść. Chce mi się spać. Do jutra!- mówiłam szybko i zaczęłam biec w stronę mojej jaskini. Kilka sekund później byłam człowiekiem. Schowałam się w krzakach.''Błagam! Fily, ratuj!'' pomyślałam. W tej chwili, jakby na zawołanie przybiegła.
- Mamo! Wiedziałam, że zapomnisz!
- Oj przestań! Ratuj!
- Czemu? Możesz powiedzieć!
- No proszę... ostatni raz. Powiem mu jutro.
- No dobra, ale masz to zrobić. Zachowujesz się jak dziecko.- przewróciła oczami.- Hej!- powiedziała do Logana.- Jestem Fily. A ty pewnie Logan?- Ja zaczęłam się skradać.
- Co się dzieje z Falixy?- spytał.
- Nie wiem... jest gdzieś w krzakach. Zapytaj jej. Ale możesz się lekko zdziwić...- ''Kurcze, jej to już nie można zaufać!''. Wyrodna córka pobiegła. Pewnie do jaskini. ''No trudno... trzeba to zrobić.'' powiedziałam i wyszłam z kryjówki. Przewróciłam oczami.
- Falixy?- spytał zdziwiony.
- Tak. A to była moja wyrodna córka. A po czym mnie poznałeś?
- No więc... na bluzce masz znamię jak na ogonie. Przewróciłaś oczami dokładnie tak samo jak wilk. Po za tym, Fily powiedziała ''Ale możesz się lekko zdziwić''. To był rodzaj wskazówki. Upewniłem się, jak usłyszałem twój głos i zrozumiałaś moją mowę. Ciekawi mnie jedynie, dlaczego to ukrywałaś?
- Ehh... jestem po prostu dziwna. W mojej drugiej watasze jak alfa zobaczył mnie jako dziewczynę, chciał mnie zabić. Nawet nie dał mi nic wytłumaczyć...

<<Logan?>>

Od Kiiyuko - CD historii Kate

- Kate ogarnij sprawe- powiedziałam- że do cholery ja jestem w WSK, ale muszę też chodzić tam bo tamci znali moich rodziców- powiedziałam z wstrętem
- Gdzie chcesz być tu czy tam- spytała. Wiedziałam że już mnie nie lubi
- DO CHOLRY JASNEJ! MUSZĘ MIEĆ SCHRONIENIE, ALE TAMCI ZNALI MOICH RODZICÓW I MOŻE WIEDZĄ GDZIE SĄ KAPEWU?! - Krzyczałam i odeszłam. Nie interesowało mnie to co se o mnie myśli. Też miałam jej dość. 
~~~ Wieczorem ~~~
Nic ciekawego, myślałam że bd no nie wiem? hmm ciekawej. Pewnie Kate myśli że jestem miła i wg. heh ... ja jej pokaże jaka jestem wredna... Machnęłam ogonem i pokazała mi się moja kula w którą patrzyłam się zawsze nocą. Wtedy usłyszałam cichy szept
- Kiiyusia to ja - powiedział głos
- Kotor? - szepłam
- Ej nie nazywaj mnie tak - odparła z ,, -_- " na pysku
- Ja do ciebie nie będę mówić Kotor pod warunkiem że skończysz moje imię zmieniać ..- odparłam
- Ok.. , ale ta Kate. Jest dziwna- odparła
- Jest wredna itd/ To taka jak my. Ja dam jej jeszcze nauczkę...
<< Kate? XD Sorry, ale pisałam na szybko i nie ty miałaś proste imię do napisania SORRY . A propos ja też moje zabić ^^ >>

Od Logana - CD historii Falixy

-A taki jeden kołek wywalił mnie z poprzedniej watahy.-odpowiedziałem
-Ale za co?-zapytała Falixy
-No dobra powiem w prost w poprzedniej watasze były same wilki którym można było wmówić wszystko, no może nie wszystkie wilki były takie tylko ja, moja dziewczyna i moi kumple byliśmy normalni. I pewnego dnia alfa zaczął coś kombinować a ja odkryłem co no i za to mnie wywalił.-odpowiedziałem
-To musisz być niezły w myśleniu.-zaśmiała się
-No jestem w tym niezły, stąd też wzięło się moje imię.-zaśmiałem się
-Czekaj czy czasem nie od słowa "Logiczny"?-zapytała Falixy
-Zgadłaś.-uśmiechnąłem się.Gdy zwiedziliśmy wszystkie tereny Falixy powiedziała żebym wybrał sobie jaskinię.
-A gdzie masz swoją jaskinię?-zapytałem
-Tam.-powiedziała i wskazała ją. Ja natomiast zacząłem się rozglądać nagle zobaczyłem jaskinię koło której płynął strumyczek.Podszedłem do Falixy.
-Em a tamta jaskinia jest zajęta?-zapytałem
-Tak się składa, że jest wolna możesz sobie w niej zamieszkać.-uśmiechnęła się
-Dzięki- powiedziałem i wszedłem do jaskini. Było w niej kilka skalnych półek które idealnie nadawały się na różne buteleczki z miksturami. Nagle Falixy zapytała:

<<<Falixy? Sorry, że krótkie ale nie mam czasu ;/>>>

piątek, 3 stycznia 2014

Małe info

Chciałam tylko przypomnieć, że opo i formularze nadal macie pisać do mnie (na howrse: Filamissa).

>Falixy

Od Kate - CD Kiiyuko i Kotori

To ostatni raz kiedy to ja muszę biegać za nowymi. Myślą,że ze mną jest tak łatwo? Och,przekonamy się...
Musiałam wracać do ćwiczeń bo jakimś cudem miałam zadyszkę a to było tylko parę kilometrów. Kiedy ta nowa weszła se na obce tereny,normalnie tak bardzo chciałam ja udusić,że ledwie się powstrzymywałam. Wyskoczyłam z krzaków bo było coś z nimi nie tak i dwa obce wilki z nią na czele gapiło się na mnie.
- Och... Kate...
-Jak ci dam " och Kate"-warknęłam do niej zła. Cofnęła się a te dwa zaatakowali mnie jednak nic z tego im nie wyszło,bo jednym ruchem odrzuciłam ich na parę metrów.
-Ledwo dołączyłaś do watahy a już ci śpieszno do innej?-zacisnęłam zęby wściekła. tak wzruszyła ramionami. Wilki wstały gotowe do ponownej próby ataku na mnie ale popatrzyłam na nich tak,że przerazili się mnie nie na żarty. Pokazałam im swój symbol a kopary im od razu opadły do ziemi. nie miałam zamiaru się z nimi użerać bo znając mnie to bym zabiła ich wszystkich po kilku sekundach. Spojrzałam groźnie na tą nową.
-Zdecyduj się nowa do której watahy należysz,bo mam cie dość już na dzień dobry-warknęłam. Odwróciłam się i nie czekając na jej odpowiedź czy tam reakcje wracałam na tereny watahy. Nawet gdyby usiłowałaby mnie zaatakować to nic z tego,skoro każdy żywioł był gotowy obronić mnie nawet bez mojego polecenia.

<Kiiyuko, Kotori? Uwaga,mogę zabić^^>

Od Kate - CD historii Asesina

Nie ma nic lepszego niż wyścig z upolowaną zwierzyną w pysku do skały,serio. Co lepsze,można popracować sobie nad siłą o ile jedzenie jest cięższe od ciebie jak w moim przypadku. Cóż, miałam do czynienia już ze znacznie cięższymi przedmiotami,więc nic dziwnego że biegłam jakbym niczego nie miała w pysku.
Obserwowałam go jak wręcz walczył z piórami od swojego posiłku ledwo widząc na oczy. Wyglądało to nieciekawie. Trasa roiła się od przeszkód ale Asesino,chyba wiedział co gdzie jest. Wysunęłam się na prowadzenie ale zobaczyłam jak biegnie wprost na skałę nie wiedząc o niej.
-Uwasai!-krzyknęłam i uderzyłam w niego by odskoczył w bok. Moim jedynym skutkiem była oderwana kończyna sarny. Nie wygrałam. Basior wygrał o dosłownie metr,a gdy już to osiągnął, wypluł orła i zaczął pluć piórami na każdą stronę. Przyciągnęłam swoje jedzenie nie zważając na ubytek przez wyścig i zaczęłam spokojnie jeść.
Moja uwagę przyciągnął ponownie samiec,który zamierzał jakby coś powiedzieć.

<Asesino,co chcesz powiedzieć?>

Od Kiiyuko i Kotori - ,,1 dzien"

Szłam z siostrą już 2 tygodnie po lesie ,, Chamratlle " ( czyt. Chamrejlt ) aż nagle zobaczyłam jakiegoś wilka. Usiadł nam na ścieżce.
- Eghem... możemy przejść ? - spytałam
- Nie. Powiedzcie dlaczego jesteście na naszym terenie? - odpowiedziała
-Jakim terenie? Najbliższa wataha jest 2 metry na południe . - odpowiedziałam
- 2? Myślałam że 5... no nic sorry. A można wiedzieć gdzie idziecie? -spytała - I jak sie nazywacie ?
- Jeśli pytasz kogoś o imię, może lepiej się samemu najpierw przedstawić? - odpowiedziała Kotori
- Ach, jestem Kate.- odpowiedziała
- Ja jestem Kiiyuko, a to moja młodsza siostra Kotori. Szukamy schronienia przed wulkanem i Wulkanem oraz wody.
- Czekaj czemu powiedziałaś 2 razy wulkanem?
- Bo no .. przed wulkanem wulkanem a to 2 ,, wulkanem" było przed rodem zwanym Wulkanem. W liczbie no takiej nie poj.
- Aaa... no mogłybyście dołączyć do naszej watahy - uśmiechnęła sie
- Em wiesz, bo jest taka sprawa. Że nawet jakbyśmy dołączyły to no... nie byłybyśmy za często na waszych terenach. Mamy swoje. Wg. wiedzieliście że tu jest wulkan?- powiedziała Kotori
- Nie - odpowiedziała
- Ach, no jest . W tych lasach są 2. Nazywają się wulkanami sąsiednimi bo są na tyle blisko siebie że można nazwać je sąsiadami . 1 niedługo eksploduje. A tak wg to musimy odszukać naszą rodzinę i no schronienie jest potrzebne- powiedziałam
- A moce? - sPYTAŁA
- Ja władam czarną magią i prądem elektrycznym, natomiast Kotori włada ogniem i tak jakby czasem.. Nie mogę zbudować schronienia czarną magią. Osłabłam.. - spuściłam łeb
- No nich chodźmy pogadam z naszą alfą.
Poszłyśmy za wilczycą
~~~ 10 min potem ~~~
- Ok pogadałam z alfą. Witamy w WSK! - Odparła
- Dzięki. - odwróciłam się i poszłam do lasu
- Czekaj gdzie idziesz?- spytała dziwnie
- No do lasu? Wiesz, mówiłam że mam i znam dużo terenów?- spytałam
- Nie.
- To mówię teraz. - Wstałam i szybko popędziłam do lasu. Po 3 km biegu skapłam się że Kate biegnie za mną
- Kate.. co chcesz?- spytałam
- Nie możesz opuszczać terenów i wchodzić na inne. To powoduje wojny - powiedziała zasapana
- Ach, wiesz mogę. Bo nic mi nie zrobią. Kapewu?? - puściłam oko i poszłam na teren watahy i usiadłam. Podeszły do mnie 2 wilki i dały mi wodę. Nagle Kate spadła z za krzaków - nie wiem jak to zrobiła, ale ok.
Wszystkie wilki patrzały na Kate
- Och... Kate...

<<Kate co zrobisz XD?>>

Nowa wadera!

Kiiyuko, przywódczyni wojsk


>Falixy

Nowa wadera!

Kotori, atakująca

>Falixy

Od Falixy - CD historii Logana

- Miło mi.- odpowiedział. Ja się uśmiechnęłam.
- Mi również. Chodź, to już niedaleko!- powiedziałam i pobiegłam. Logan koło mnie. Minutę później byliśmy u Asesina. Załatwiliśmy formalności.
- Jeszcze jedno...- powiedział Asesino.- kim chcesz być w watasze? Na czym się dobrze znasz?
- Jest wolne stanowisko alchemika?- spytał.
- Tak.
- O, fajnie.- wtrąciłam się.
- Falixy, jeszcze jedna taka sprawa... Możesz mu pokazać tereny?- powiedział.
- Chętnie. I tak nie mam nic do roboty!- powiedziałam.- Chodź, pokażę ci super miejsca!
- Falixy? Jak długo tu jesteś?- zagadnął.
- No cóż... jeden dzień. Ale. Wataha jest całkiem nowa, a ja się czuję, jakbym się tu wychowała...- westchnęłam.- Ale...- Zmieniłam kierunek.
- Aha...
- A ty skąd się tu wziąłeś?- spytałam.
- No więc...

<<Logan? Sorry że krótko, ale mój mózg jest w stanie Rosji...>>

Od Falixy - CD historii Asesina

- Ja... dzięki.- powiedziałam, a raczej wykrztusiłam. To był szok. Poszliśmy.
- To są wodospady.- powiedział, gdy doszliśmy do wodospadów.
- Widzę.- uśmiechnęłam się.- Jakaż to ordżinalna nazwa!- poszliśmy dalej (...)

- A teraz pokażę Ci najfajniejsze miejsce!- Popłynęliśmy na wyspę.- Tutaj zawsze ciepło i słonecznie.
- W ogóle tu jest dość ciepło...- znowu się uśmiechnęłam. Wróciliśmy do watahy.- Jest dość późno... do jutra!- powiedziałam i poszłam spać.


<<Kończę, bo wiem, że nie masz czasu>>

czwartek, 2 stycznia 2014

Od Logana

- I nie wracaj!- usłyszałem za sobą krzyk alfy i jego "lizusów".
- Fajnie no to ładnie się załatwiłem-pomyślałem sobie. Nie mając już domu postanowiłem zacząć wszystko od nowa, z ciężkim sercem porzuciłem swoich przyjaciół i dziewczynę - Camillę. Postanowiłem znaleźć watahę w której będę się rozwijał, zdecydowałem też, że zostanę sławnym matematykiem ewentualnie alchemikiem. Dni mijały, a ja co rusz natrafiałem na coraz to lepsze watahy, ale nigdzie nie czułem się dobrze. Zatrzymywałem się tylko na kilka dni i uleczałem chore wilki lubiłem to robić bo czułem ich radość gdy w pełni wydobrzeli. Jednak w moim sercu nadal tkwiła czarna wyrwa gdzie kiedyś była moja ukochana. I tak mijały dni, tygodnie, lata. Aż pewnego dnia poczułem zapach, zapach wilków z północy. Byłem bardzo zdziwiony, że jestem bardzo blisko tej watahy. Już jako mały szczeniak słuchałem opowieści o Watasze Srebrnego Księżyca, słyszałem także,że samica alfa - Skayres oddała tą watahę a nowy samiec alfa chętnie przyjmuje nowych członków. Byłem bardzo uradowany więc zacząłem węszyć gdy natrafiłem na zapach owej watahy. Zacząłem biec w kierunku z którego dochodziła woń. Gdy wbiegłem na tereny tej watahy natrafiłem na pewną samicę, ona spojrzała na mnie i zapytała:
-Kim jesteś i co tu robisz?- powiedziała wrogo nastawiona
-Jestem Logan i szukam domu.- przedstawiłem się
-To w takim razie chodź za mną.- powiedziała samica
-A ty jak masz na imię?- zapytałem szybko
-Falixy.-odpowiedziała.

<<Falixy?>>

Nowy basior!

Logan, Alchemik

>Falixy

Od Asesina - CD historii Octavii

Patrzyłem jak wadera ślizga się na lodzie, a uśmiech nie znikał z moich ust. Dawno nie widziałem by kogoś cieszył tak bardzo zwykły lód. Wadera upadając wyglądała tak zabawnie, a zarazem naturalnie.
- Co ty robisz? - zapytałem z uśmiechem.
- Bawię się! - krzyknęła i wywinęłam orła. - Ty też byś mógł spróbować.
- Wolę popatrzeć. - odparłem kładąc się w śniegu. Gdybym nie oparł łba o łapy widać by było tylko moje uszy.
- Nie marudź. - "nadąsana" przyjechała do mnie i chwytając mnie za łapy wciągnęła na ślizgawkę.
Powoli próbowałem wstać, ale każda próba skończyła się upadkiem.
- Boże zaraz zapadnę się pod ziemię. - zaśmiałem się ze wstydu, że jak szczeniak nie potrafię ustać na prostych nogach.
- Czekaj, pomogę Ci. - Octavia podjechała do mnie; chwyciła mnie za przednie łapy i powoli pomagała wstać.
Muszę przyznać, że było to pomocne, bo po chwili rzeczywiście stałem. Powoli opadłem również na przednie łapy.
- A teraz spróbuj pojechać do przodu. - szepnęła. Damą się nie odmawia więc małymi kroczkami zacząłem jechać. - Dobrze. - dodała.
- Po 6 latach życia wreszcie potrafię jeździć na lodzie. - powiedziałem żartobliwie. Chciałem zawrócić i w tym samym momencie z powrotem leżałem na zamarzniętej wodzie.
Przewróciłem się na plecy, a Octavia stanęła nade mną.
- Będziesz musiał jeszcze poćwiczyć. - zaśmiała się. Ledwo dostrzegłem ten uśmiech, bo nachylając się wszystkie włosy opadły jej na twarz.
- Tak Cię to bawi? - zapytałem unosząc brew, ona tylko przytaknęła. Powoli wymacałem łapą śnieg i utworzyłem z niego kulę. Rzuciłem nią w górę, tak że upadła na głowie wadery.
- Wiesz ty co! - krzyknęła rozbawiona; pobiegła po śnieg.

<Octavia, co planujesz? ;3>

Od Asesina - CD historii Falixy

Słuchałem historii Falixy z uwagą, bardzo zależało mi by poznać każdy szczegół z jej przeszłości. Gdy powiedziała, że dołączyła do Watahy Srebrnego Księżyca olśniło mnie. Pamiętaj waderę o takim imieniu, ale mogłem mieć może 1,5 roku, gdy odeszła. Nie znałem jej dobrze, ale ojciec mówił gdy odchodziła, że była dobrą waderą (bez skojarzeń proszę).
- [...] Wyprowadziliśmy się z watahy, żeby zacząć nowe życie... - szepnęła.
- I doszliście tutaj... mam nadzieję, że tutaj już zostaniecie na zawsze. - uśmiechnąłem się.
- Ja też.- odwzajemniła uśmiech.
~ Powoli wracają. - pomyślałem. Miałem nadzieję, że nie zakończymy werbowania starych członków WSK na Falixy.
- Zaraz... A gdzie Fily? - zapytała wadera. Rozejrzałam się wokoło; rzeczywiście samicy tutaj nie było.
- Nie wiem... Może ruszyła za Connorią? - podsunąłem.
- Kim? - zapytała wyraźnie zaskoczona.
- To ten wilk, który poprosił ją o uleczenie. Może poszła z nim po inne leki?
- Hm... Bardzo możliwe. Ale to oznacza, że śnieżyca ustała. Może pójdziemy wybrać dla mnie jaskinię?
- Dobry pomysł. - przytaknąłem i wyszliśmy.
Szczerze spodziewałem się, że Falixy długo będzie wybierać jaskinię; w końcu to wadera. Ale nie minęło 10 minut, a stała już przy mnie.
- I jak Ci poszło? - zapytałem.
- Idealna. - uśmiechnęła się.
- A może oprowadzić Cię po terenach, czy coś? Jako samica beta powinnaś znać te tereny.
- Jasne! - odparła. - Zaraz, czekaj co? Samica beta?
- Tak. Teraz , gdy wataha się rozrasta potrzebuję jej i uważam, że dobrze sprawisz się w tej roli. Zresztą... Znamy się z starych lat. Co ty na to?

<Falixy, a może Fily przyszła?>

Od Asesina - CD historii Kate

Zawody? To nie taki zły pomysł, przyda mi się trochę ruchu. Samica pędem ruszyła przed siebie. Nie wiedziałem co planuje, ani co zechce zabić. Rozejrzałem się wokoło; sarna, dzik, dorosły zając. Z westchnieniem, że nic mnie nie interesuje spojrzałem w drzewa. Wiewiórki, jastrzębie nawet cholerny bocian... Nic z tego. Za zimno jak dla nich. Zrezygnowany obróciłem głowę. Bingo! Tak długie, szeroko rozpostarte skrzydła mogły należeć tylko do jednego stworzenia. Orzeł. Co prawda zdziwiło mnie, że mimo tak srogiej zimy lata pod gołym niebem, ale cóż... Psychika płata różne figle. Bez cienia rezygnacji, że zwierzę jest w locie wdrapałem się zwinnie na koronę najbliższego z drzew. Przez minutę obserwowałem ptaka w locie, a gdy zbliżył się do drzewa przeorałem mu skrzydło. Z piskiem wzleciał ku niebu, ale po chwili zaczął spadać zataczając przy tym koła. Zeskoczyłem na ziemi lodując prosto obok mojej zdobyczy, którą po chwili wziąłem w pysk i ruszyłem poszukać wadery. Była całkiem niedaleko ze swoją zdobyczą.
- To kto wygrał? - zapytała.
- Cóż... Nie wiem kiedy zabiłaś swoją zdobycz. Ja parę minut temu.
- Ja tak samo. - westchnęła.
- No to wygląda na remis. - zacząłem wyrywać piórka z martwego ciała. - Nienawidzę remisu. - dodałem smętnie.
- Ja również. - odparła. - To teraz mamy dwie opcje.
- Jakie? - zapytałem nie wiedząc co Kate planuje.
- Albo wyścig kto szybciej zje swoją zdobycz, nie dławiąc się kośćmi albo wyścig z zwierzem w pysku do skały ogłoszeń. - wyjaśniła z uśmiechem, a ja tylko wziąłem kark orła z pysk.
- Do sobosenia na mesie. - wyjąkałem z zdobyczą w buzi i ruszyłem biegiem. Już po chwili równaliśmy się i biegliśmy łeb w łeb.

<Kate, kto wygrał? >-< >

Od Saphiry - CD historii Hellaorith'a

Kogo jak kogo, ale jego to nigdy bym się tutaj nie spodziewała. Kto by pomyślał, że ReZi odnajdzie nową Watahę Srebrnego Księżyca; kto by pomyślał, że w ogóle żyje. Patrzyłam w miejsce, w którym stał jak zaczarowana. Wszystkie wspomnienia wróciły jak za pomocą różdżki. Nie wiem, czy to przez to, że przez pewien czas moja córeczka była nim zadurzona, czy przez to, że ReZi zawsze przyprawiał mnie o dreszcze. Hellaorith wciąż siedział na ziemi, nie wiedząc czemu moja reakcja jest taka, a nie inna.

~następnego dnia~

Od razu, gdy się obudziłam miałam jeden cel - znaleźć ReZi'ego. Miałam zamiar przekopać wszystkie tereny, byle tylko zapytać go, czy ktoś jeszcze z nim jest lub... zzy reszta watahy nie wpadła na ten sam pomysł co ja z Asesinem. Oczywiście sama nie miałam szans w przeszukaniu dokładnie całego WSK, ba! Nawet 1/2 bym nie przeszła do zmroku. Od razu wiedziałam do kogo się zwrócić z prośbą o pomoc. Nie miałam pewności, że się zgodzi, ale wyglądał na kogoś inteligentnego, skorego do pomocy.
Ruszylam nad wodospad... Tak jak sie spodziewałam Hellaorith leżał przy brzegu z łapą zamoczoną w wodzie. Po krótkim wstępie zapytałam o pomoc:
- A w czym? - odparł.
- Pamiętasz wilka, którego wczoraj spotkaliśmy? - zapytałam siadając kawałek dalej niż sam leżał.
- ReZi, tak?
- Tak. Chciałabym go odnaleźć.
- Czemu? Był dla Ciebie... kimś ważnym? - zauważyłam, że samiec zadaje bardzo dużo pytań dotyczących innych, za to sam o sobie niewiele mówi.
- Co? Nie! - zaprzeczyłam szybko. - Znaczy... Każdy członek watahy jest dla mnie ważny, ale on nie był kimś kto należał do rodziny; nie był temu nawet bliski po za tym... To syn byłego mojej mamy. - wzdrygnęłam się na samą myśl, że Hellaorith pomyślał o mnie i o ReZim... no ten... wiecie o co chodzi.
- To dlaczego chcesz go odnaleźć?
- Wiesz zadajesz przesadną ilość pytań.
- Bo chcę wiedzieć coś zanim się zaangażuje. To czemu?
- Jestem ciekawa, czy może przyszedł z nim ktoś jeszcze. Inni członkowie watahy, którzy przeżyli napaść; może oni wpadli na ten sam pomysł co ja z Asem, aby założyć nowe WSK.
- Skoro tak stawiasz sprawę, chodźmy. - zwrócił się do mnie wstając, chodź w jego głosie nie było ani nuty by miał chęci do tego zajęcie.
Jednak nie chciałam go zrazić więc siedziałam cicho. Również wstałam i krok w krok poszliśmy w miejsce, gdzie wczoraj spotkaliśmy ReZi'ego.

~po drodze~

Zbliżaliśmy się już do jeziora, gdy zdałam sobie sprawę - a właściwie bardziej to czułam - iż jesteśmy obserwowani. Hellaorith orzekł, że od jakiegoś czasu również to czuję, a nawet słyszał ruch niedaleko nas. Mocno skupiona zaczęłam się rozglądać; gdybym była sama po prostu zatrzymałabym czas, ale wolałam tego nie robić bo od dawna nie korzystałam z chronokinezy. Nic nie dostrzegałam, ale w pewnym momencie basior wprost rzucił się w pościg za czymś, a może... za kimś?

<Hellaorith?>

Od Asesina - CD historii Selene i Claude'a

Jak to miałem w zwyczaju od kilku dni, z samego rana szedłem się przejść nad wodospad. Odkryłem miejsce, w którym kręcą się przepyszne łososie na które miałam dzisiaj ochotę. Stałem nad wodą czekając na odpowiednią chwilę by zaatakować, gdy napotkałem na dwójkę wilków. A właściwie to one na mnie. Brązowa wadera podbiegła do mnie, a ja lekko zdenerwowany że wypłoszyła mi ryby odwarknąłem choć nie miałem tego w zamiarze. Na ten gest basior, który trzymał się z tyłu doskoczył do mnie i... zaczął kłótnię z waderą. Doszedłem do wniosku, że to rodzeństwo. Gdy kłótnia się przeciągała zirytowany postanowiłem to przerwać.
- Ech... Przepraszam. - powiedziałem.
- Czego? - warknął basior.
- Grzeczniej. - upomniała go wrogo wadera. - Wybacz... Chyba zapomniał manier.
Zmierzyłem basiora wzrokiem i zwróciłem się do wadery.
- Co tutaj robicie?
- A co Cię to...
- Chodzimy! - wtrąciła, przerywając samcowi.
- Aha... - mruknąłem.
- A co? Może jest tutaj jakaś wataha. - zaśmiał się oschle czarny.
- Żebyś wiedział. Wataha Srebrnego Księżyca. - odparłem dumnie, a jego twarz zdębiała.
- Zaprowadzisz nas do alf?
- Jest tylko jeden alfa i właśnie na niego patrzysz...
- Selene. - przedstawiła się. - A to mój brat - Claude.
- Asesino, miło mi. Może chcielibyście dołączyć? - zaproponowałem.
- A skąd pomysł, że nie należymy do żadnej watahy? - podsunął Claude.
- Skończ robić z siebie błazna. - mruknęła Selene. - Z chęcią dołączymy! - dodała z uśmiechem.
Jej brat spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem, lecz olałem to. Wziął ją pod łapę i odeszli parę kroków dalej. Po ruchach warg zorientowałem się, że kłócą się... znowu. Wyłapałem parę słów m.in. "obcy", "nie ufać", "zaryzykować", "głupi", "szczeniak", "zaufam". Mniej więcej chyba chodziło o to iż Claude uważa mnie za obcego basiora, któremu nie wolno ufać. Uważa, że siostra zachowuje się jak szczeniak. Za to Selene stwierdziła, że zaryzykuję i mi zaufa... No i nazwała pomiędzy brata głupkiem.
- I co? - mruknąłem.
- Dołączymy. - odparł bez entuzjazmu basior.
- Świetnie! Chodźcie za mną zaprowadzę Was na Tereny Główne. - powiedziałem i ruszyłem w las. Nie obejrzałem się czy idą za mną miałem nadzieję, że to zrobią bez mojego nadzoru.

~na terenach głównych~

Byliśmy już przy skale ogłoszeń. Przez polanę co jakiś czas przechadzały się wilki, śmiejąc się i rozmawiając. Śnieg mimo iż ciągle padał i był już po kolana nikomu nie wadził w dobrej zabawie. Zastanawiałem się, czy za jakiś czas nie użądzić jakiejś imprezy.
- Po co nas tutaj przywlokłeś? - zapytał znużony Claude.
- To jest najważniejsze miejsce w watasze. Skała ogłoszeń. - wyjaśniłem.
- U... A co tutaj ogłaszacie? - dociekała się Selene.
- Ech, a więc tak. - to jest chyba najgorsze w byciu alfą, wieczne tłumaczenie zasad. - Za każdym razem, gdy zawyję cała wataha się tutaj zbiera, no chyba, że wcześniej powiedziałem, że zbieramy się gdzieś indziej; ale mniejsza z tym. Jedno wycie to zwyczajna informacja dotycząca imprez, pogrzebów, narodzin młodych alf, bet, gamm, delt itp. Dwa wycia oznaczają ważniejszą informację przykładowo, gdy wyruszam w dalszą podróż, kto mnie wtedy zastępuje lub ogłoszenie, że rozpoczynają się wybory nowych przywódców, ich zastępców no i tym podobne. Trzy wycia ogłaszają wojnę. Wtedy najpierw zbieramy się tutaj, a później ułożeni w zależności od stanowiska idziemy na otwarte tereny, gdzie mamy spotkać się z drugą watahą.
- A, dzięki za wyjaśnienie. - odparła widocznie przetwarzając to wszystko jeszcze raz w myślach.
- No to teraz idźcie wybrać sobie jaskinie. - westchnąłem zmęczony długim gadaniem, pokazując im szereg grot.

<Selene, Claude?>