- Nie przeżyłem nic ciekawego - uśmiechnąłem się cierpko, przewracając oczami.
Wadera chciała coś powiedzieć, lecz naszą rozmowę przerwał dosyć niski, ciemny wilk o dużych, czerwonych oczach. Saphira spojrzawszy się na niego, rozejrzała się wokoło. Popatrzyła się przed siebie. Była jakby w transie; przyglądała się drzewom oraz miejscu, gdzie pobiegł wilk.
- Znasz go? - delikatnie szturchnąłem ją w ramię.
- Tak.. To ReZi, syn kochanka mojej mamy. Do tej pory myślałam, że nie żyje, gdyż był chory. Zresztą - zniknął podczas wojny - jeszcze raz przechyliła się, aby przyjrzeć się drzewom.
Między liśćmi zaświeciły się czerwone ślepia. Wiatr zawiał mocniej.
~~ Nazajutrz ~~
Siedziałem przy wodospadzie, wsłuchując się w szum wody. Poczułem dotyk wilczej łapy. Odwróciłem głowę, odrywając wzrok od drzewa przede mną. Stała tam Saph, ze sztucznym uśmeichem przyklejonym do pyska.
-Czy.. Mógłbyś mi pomóc? - spytała, przechylając łeb.
- Tak. Ale.. W czym? - podniosłem się.
(Saphira? Dawaj moda ._.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz