Wataha Srebrnego Księżyca rozrastała się. Prawie codziennie przybywa do nas jeden nowy wilk, jest nas już chyba 10. Mamy samicę beta; Podobno Asesino poznał kiedyś jej wcześniejszą rodzinę i ufał jej, po za tym teraz przydała nam się dodatkowa para łap. Gdy tylko założyliśmy watahę postanowiłam być strażniczką, dzisiaj moja warta była w okolicy jeziora, czyli niedaleko iglastego lasu.
Szłam spacerkiem mijając po drodze wiele twarzy, niektóre znane inne dopiero dołączył. Przystawałam przy każdym, by zapytać czy w czymś pomóc, zaprowadzić gdzieś... Od niedawna lubiłam pomagać innym i mimo iż czułam się z tą myślą źle wiedziałam, że się zmieniam. Nie byłam już młodą, żwawą waderą, a dorosłą z wielkim doświadczeniem i historią.
Chodziłam od drzewa do drzewa, gdy zauważyłam obok wody kremowo-szarego basiora, o lekko bujnej grzywie. Na łapach nosił ciemnoszare rękawice, za to na karku wisiała mu chusta o rozmaitych kolorach, przypominających jego umaszczenie. Po krótkiej rozmowie okazało się, że to członek watahy - Hellaorith. Nigdy wcześniej go tu nie widziałam, ale sam przyznał, że nikogo tutaj nie zna. Leniwym krokiem podszedł do tafli wody i wskoczył do niej, ochlapując mnie. Zaskoczona podskoczyłam następnie siadając przy brzegu. Basior zaśmiał się skromnie, podpłynął do ziemi i otrzepał się siadając kawałek ode mnie.
- Jesteś siostrą Asesina, prawda?
- Tak - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Mogłabyś opowiedzieć mi o Watasze Srebrnego Księżyca? Słyszałem, że nie została założona przez Asesino - zapytał, patrząc na mnie.
- Masz prawo wiedzieć o WSK, skoro do niej należysz. - odparłam po dłuższej ciszy. Utkwiłam wzrok w zmąconej przez samca wodę i zaczęłam opowiadać. - Watahę Srebrnego Księżyca założyła moja mama - Skayres. Potem, zakochała się w moim ojcu Jamesie i razem prowadzili watahę. Po około dwóch latach zdecydowali się na dzieci...
- Ciebie i Asesina? - zapytał.
- W połowie. - uśmiechnęłam się słabo wyrywając źdźbło trawy i obracając je w łapach kontynuowałam. - Mieliśmy jeszcze dwójkę rodzeństwa, siostrę Nirvanę, która była również moją najlepszą przyjaciółką oraz brata Diego, on zaś był bliski z Asem. Jako szczeniaki nigdy za sobą nie przepadaliśmy, w jaskini zawsze były wieczne kłótnie... Ja i Nirvana szalałyśmy jak opętane, za to oni mogliby przespać cały dzień o ile nie życie. - zaśmiałam się cichutko na wspomnienia. Kątek oka zerknęłam na Hellaorith'a, wciąż słuchał. - W końcu dorośliśmy. Za rok do WSK przybył pewien samiec... Nie pamiętam imienia, ale był byłym mojej mamy. Dzień jego przybycia odznaczam jako początek sypania się mojego życia.
- Co zrobił? - zapytał samiec obracając się na brzuch, ja w tym czasie zdążyłam zauważyć, że źdźbło, którym się bawiłam zamieniło się w miazgę. Wyrwałam następne.
- Wszedł do jaskini mamy, podstępem pocałował ją i to na oczach ojca. Zaczęli się bić. Trwało to kilka godzin w końcu, gdy tata był wyczerpany matka rzuciła mu się na ratunek. Obcy basior chwycił ją za gardło i na oczach wszystkich, dosłownie... Całej watahy, spalił ją... żywcem. - mimo iż pogodziłam się z śmiercią mamy ostatnie słowo wypłynęło z moich ust, na równi z łzą z oka. - Ja z Nirv oraz ojcem bardzo długo rozpaczaliśmy po jej śmierci. Asesina i Diega nie było wtedy w watasze, nawet nie wiedzieli co się stało. As dowiedział się przed Diegiem, ale nie przyjął tego tak jak my. Był rozgoryczony tylko dobre 4 dni, potem stał się tylko trochę bardziej samotny. Nie dopuszczał do siebie nikogo prócz Jamesa.
- Ale w końcu stał się alfą, czyż nie?
- Nie do końca... - westchnęłam. - Ja poznałam Ichigo moją pierwszą wielką miłość, on zakochał się w Modeście; nikt się tego nie spodziewał, bo obydwoje byli w stanie wzajemnie się pozabijać. Moja siostra za to zakochała się w Arsusie... Gdy wszyscy mieliśmy już partnerów samiec wrogiej nam watahy, Ofha zabił mojego ojca, gdy ten szedł do niego prosić o porozumienie. Na szczęście nasi rodzice dostali dar od Wilczego Króla, mogli schodzić pod postacią ducha, gdy tylko chcieli. W końcu nastały wybory na nową alfę.... Asesino się z nich wycofał, ja również, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłam. Wygrała Nirvana... W tym samym dniu ja zerwałam z Ichigo, gdyż nie był już taki sam i poznałam mojego nowego partnera... Logana. Nirv z Arsem nie rządzili długo, od początku wiedziałam, że ten związek nie ma sensu. Moja siostra zerwała z basiorem, nie wypytywałam dlaczego... Potem wszystko zaczęło się sypać. Ona poznawała to coraz więcej basiorów, moja mama zerwała z ojcem dla innego i wrócili do siebie dopiero po miesiącu. W końcu Nirvana odeszła z watahy, Diego również zostawiając ją albo mi, albo Asowi. Ja jej nie chciałam więc on przejął władzę. Po następnym miesiącu napadły na nas dwie inne watahy... Zniszczyły wszystko na swojej drodze. Po wszystkim byłam strasznie wstrząśnięta. Nie odnalazłam ani moich dzieci ani partnera. Asesino również nie odnalazł ani Modesty, ani synów. - byłam już zmęczona opowiadaniem, nabrałam głęboko powietrza i znów zaczęłam mówić. - Później przyszliśmy tutaj założyliśmy watahę no i resztę historii znasz. A teraz jeśli możesz, ty opowiedz mi o swojej historii.
<Hellaorith?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz