środa, 1 stycznia 2014

Od Oktavii

Byłam jeszcze młoda kiedy zabito mi matkę, chociaż nadal pamiętam jak jej zakrwawione, porozrywane na strzępy ciało leżało samotnie na środku polnej drogi. Nikt nawet nie pomyślał by podejść i je stamtąd wziąć, oczyścić, pochować... Tak bardzo wtedy za nią tęskniłam, cierpiałam coraz bardziej z każdym dniem. Nigdy nie zapomnę tego widoku, nigdy.
No ale cóż, było minęło- każdy kiedyś umrze. Życie toczy się dalej, i trzeba iść do przodu, bo przecież nie wolno oglądać się za siebie.
Pewnego dnia rozmyślałam nad sensem swojego życia, wędrowałam wtedy gdzieś niedaleko gór. Minęło kilka dni a ja nie przestawałam wędrować byłam strasznie głodna. Usłyszałam jakiś szelest, spoglądając w tamtą stronę ujrzałam sarnę. Zapolowałam na nią, a przy jedzeniu podszedł do mnie jakiś brązowy basior
-Co Ty tutaj robisz? - zapytał zdziwiony
-Jak to co? Jem...- odparłam trochę speszona
-A co? - dodałam szybko

<Asesino?>

ps od Asa: Przepraszam, jeżeli w tytule źle odmieniłam Twoje imię ._.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz