niedziela, 5 stycznia 2014

Od Black Raina

Dzień jak co dzień w watasze. Chodzę od jaskini do jaskini, uzdrawiam magią ranne wilki i tak dalej... Byliśmy dopiero co po wojnie, albo raczej w trakcie wojny. Codziennie wracały do nas wilki, które miały pilnować granic watahy, z poważnymi ranami. Dziś wybierała się na północ delegacja złożona z Alf i samca Beta. Zaraz po uroczystym pożegnaniu ich przy centralnej jaskini wróciłem do pracy. Wieczorem zmęczony wróciłem do mojej jaskini. Była już tam moja przyjaciółka, która na mój widok krzyknęła przerażona:,,Uciekaj!". Odwróciłem się i zobaczyłem kilkanaście wilków idących w moją stronę, z samicą Delta na czele. Raczej nie byli pokojowo nastawieni... Bez namysłu skoczyłem w pobliskie krzewy i pobiegłem ile sił w łapach do południowej granicy watahy. Po długiej wędrówce na południe ujrzałem grupę jaskiń na horyzoncie. Nie zważając na to, że ich mieszkańcy mogą być wrogo nastawieni podbiegłem do jednej z nich i zaczepiłem przechodzącego basiora:
-Dzień dobry. Czy znajduje się tu może jakaś wataha?
-Tak-odpowiedział-Jesteś właśnie na terenie Watahy Srebrnego Księżyca.
-Czy mógłbym dołączyć?

<Asesino?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz