Wadera przyjęła mnie i oprowadziła po terenach Watahy Srebrnego Księżyca.Tereny były cudowne,właściwie były to najlepsze miejsca jakie mogłam sobie wymarzyć,a przynajmniej w świetle ostatnich wydarzeń.
-Wybierz sobie jaskinię-powiedziała Saphira wskazując je łapą.
Po chwili zastanowienia wybrałam drugą z lewej,w której spokojnie się rozgościłam.Nic nie mogło mi już zepsuć ani tego,ani kolejnych dni.Rozłożyłam się na kamiennej kanapie na środku tej części jaskini którą nazywałam salonem.Po pół godzinie bezczynnego leżenia zasnęłam.
***Po przebudzeniu***
Zaraz po obudzeniu się wyjrzałam przed jaskinię.Najwyraźniej zbliżał się wieczór.Pomyślałam,że to wspaniała pora na przekąskę,więc wyszłam z jaskini i skierowałam się prosto na południe,w stronę lasu przy wodospadach.Już po chwili czekania w zaroślach zauważyłam jelenia,na którego,oczywiście,rzuciłam się.Wbiłam mu kły w gardło i zatargałam do swojej jaskini,gdzie obgryzłam go w spokoju.Pomyślałam sobie,że to najlepsza wataha do jakiej mogłam trafić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz