wtorek, 21 stycznia 2014

Od Asesina - CD historii Black Raina

Dzień zapowiadał się spokojnie. Promienie słońca powoli topiły śnieg, odsłaniając gdzieniegdzie małe kłębki trawy. Byłem własnie na obchodzie watahy. gdy podbiegł do mnie szaro-niebieski basior:
- Dzień dobry. Czy znajduje się tu może jakaś wataha? - zapytał zasapany.
- Tak. - odpowiedziałem. - Jesteś właśnie na terenie Watahy Srebrnego Księżyca.
- Czy mógłbym dołączyć?
- Hm... - przez chwilę zastanawiałem się, lecz nie nad tym czy może dołączyć, a nad tym przed czym lub kim uciekał. - Oczywiście. W WSK każdy jest mile widziany.
- Dziękuje. - basior odsapnął z ulgą, lecz po chwili znów stał się czujny. - Wybacz, że pytam, ale czy mogę prosić o coś do jedzenia? Od dawna nic nie miałem w ustach.
- Nie ma sprawy. Choć zaprowadzę Cię do spiżarni. - odparłem pogodnie prowadząc nowego członka, by mógł najeść się do syta.

~w spiżarni~

Basior zjadł już prawie całą sarnę zostawiając tylko kości i łeb. Nie mogłem uwierzyć jak można być, aż tak głodnym. Ja - przyzwyczajony, że nic mi w życiu nie brakuje - pewnie już dawno stanowiłbym pokarm dla sępów, gdybym znalazł się w takiej sytuacji.
- Może chcesz się napić? - zaproponowałem.
- E... Masz tutaj miski z wodą? - zapytał zdziwiony.
- Nie. - zaśmiałem się. - Możemy pójść nad wodopój, wodospad, jezioro cokolwiek... Choć osobiście wole wodospad, tam woda jest najsmaczniejsza.
- Hm... Skoro tak mówisz.
Basior wstał i zabierając ze sobą resztki sarny (czyli kości itp) wyszedł z spiżarni, a ja za nim. Wyrzuciliśmy odpadki do rowu (żeby sępy itp nie zlatywały się do naszej spiżarni) i zaprowadziłem Black Raina nad wodospad - po drodze do spiżarni trochę się poznaliśmy.

<Black Rain?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz