wtorek, 21 stycznia 2014

Od Saphiry

Spałam spokojnie, gdy to pierwsze promienie Słońca wpadły do mojej jaskini budząc mnie. Powoli otwarłam oczy, następnie niezdarnie zrzucając z siebie mech. Wstałam, rozciągnęłam się i wzięłam głęboki wdech. Ach... Wiosna. Mimo śniegu leżącego tu i tam, dało już się odczuć wiosenną atmosferę. Stanęłam przed moją toaletką, którą niedawno nabyłam i zgrabnym ruchem przetarłam zaparowane lustro. Wzięłam z szufladki grzebień z żeber królika i dokładnie rozczesałam futro. Później podtapirowałam lekko grzywę i wyszłam na zewnątrz.
Mimo wczesnej pory dnia tu i ówdzie dało zauważyć się parę wilków, które równie jak ja cieszyły się z nadchodzącej wiosny. Chodziłam po terenach WSK bez żadnego celu. W końcu zaburczało mi w brzuchu więc zwróciłam się w kierunku spiżarni.

~w spiżarni~
Będąc blisko spiżarni zauważyłam wilka, który tam wszedł. Widziałam go wcześniej parę razy, ale nie miałam jeszcze okazji z nim porozmawiać - nawet nie znałam jego imienia. Spokojnie weszłam do jaskini:
- Cześć. - uśmiechnęłam się do niego, gdy wybierał posiłek.
- O cześć. - odparł również z uśmiechem. - Długo tu jesteś?
- W watasze? - odparłam pytaniem.
- Spiżarni. - zaśmiał się. - W watasze wiem, że jesteś długo widziałem Cię, gdy dołączałem.
- Weszłam przed chwilą. - powiedziałam zmieszana. - Tak przy okazji... Nazywam się Saphira, a ty?
Basior spojrzał na mnie dużymi szafirowymi oczami, które po chwili przysłoniła brunatna grzywka. Odgarnął ją łapą i po chwili opowiedział.

<Castiel?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz