Nigdy bym nie pomyślała, że usłyszę od kogoś,szczególnie basiora, że na chwilę wyglądam na niewinną, niczym ten potulny baranek. Zaraz później kolejna część rozmowy:
- Przejdziemy się na spacer? Wiem, że jest wcześnie, pełno śniegu i zimno, ale może lepiej się poznamy.
- Dlaczego chcesz mnie poznać? - spytałam się go nawet za bardzo wyzywająco.
- Szczerze? - upewnił się a ja miałam wrażenie, że coś tu nie gra XD.
- Szczerze. - potwierdziłam.
- Zanim Cię spotkałem minąłem basiora. W jego oczach było coś więcej niż strach... Chciałbym wiedzieć co w Tobie jest takiego strasznego.
Znieruchomiałam na sekundę. Czyli jednak go widział...
-No dobrze, tylko nie przeraź się jak dowiesz się o mnie więcej-spojrzałam w bok. Wstaliśmy i ruszyliśmy na ten spacer mając nadzieję by nie skończył się piekielnie. Po chwili ciszy w końcu Asesino zapytał się:
-Więc co jest w tobie aż tak strasznego Kate?-popatrzył na mnie.
-Jakby co, ostrzegałam cię. Chodzi oto,że posiadam dwa dość szczególne żywioły : walka i katastrofy. Jakby ci to...Oba pozwalają mi władać wszystkimi żywiołami mocy jakiekolwiek istnieją, co prawda moc nad wszystkimi żywiołami mam ograniczoną ale mimo są niezwykle potężne. Nie można nawet mnie zabić, ponieważ zawsze jakiś żywioł mnie ocala, przed końcem żywota. Ogólnie mówiąc : jestem przeciwnikiem nie do pokonania. To właśnie dlatego usiłowali mnie zatrzymać w poprzedniej watasze traktując jak bóstwo, ale w końcu odeszłam robiąc ostre pobojowisko, część terenów rozwaliłam przez wściekłość o dziwo nikogo nie zabijając.
-Czemu odeszłaś?-spytał po chwili ponownie. Spuściłam głowę na wspomnienia, które nadal bolały. Zauważywszy to basior zaczął mnie przepraszać i chciał cofnąć pytanie. Spojrzałam na niego pustym wzrokiem.
-Spytałeś się to otrzymasz odpowiedź...Miałam tam jedyną przyjaciółkę, Tię, która traktowała mnie normalnie i za to ją kochałam. Jednego dnia jak wracałam z polowania usłyszałam jęk konającego, po głosie rozpoznałam, że była to właśnie Tia. Jak do niej podbiegłam to akurat umarła na moich oczach. W stanie wściekłości odnalazłam alfę i paru innych wilków ze śladami krwi Tii. Rozumiesz? Oni ją zamordowali bo była za słaba a tamta wataha nie pozwalała żyć słabym, wygrywała każde starcie jak do niej należałam. Kiedy dowiedziałam się czemu ona skonała, byłam już w stanie groźniej furii. Bezczelni usiłowali mnie uspokoić ale sami byli przerażeni bo wiedzieli, że mogę ich zabić w kilka sekund. Rozwścieczona po stracie jedynego wilka, który mnie rozumiał, rozwaliłam znaczną część terenów niestety nikogo nie zabijając...To dlatego odeszłam z watahy-spojrzałam na niego smutno.
<Asesino,przewiduje jakieś pocieszenie ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz