http://www.youtube.com/watch?v=Na1k-Jn4HBQ <- muza do czytania^^
Intuicja podpowiadała mi, że coś nieprzyjaznego jest blisko, to dlatego zostawiłam Asa na chwilę samego by sprawdzić o co chodzi. Nie mam zamiaru narażać jego zdrówko, z chęcią pójdę na pierwszy ogień aby zrobić epicką rozwalankę. Wiedziałam że jest coś na rzeczy ale na nieszczęście pojawił się po chwili basior.
-Coś się stało?-spytał widząc moje podenerwowanie.
-Prawie nic. Zaraz coś tu się pojawi może zrobić ruderę z watahy...A poza tym wszyscy zdrowi.
Nie myliłam się, już po chwili zobaczyłam całą swoją poprzednią watahę. No po prostu cudnie. Od razu alfa zaczął gadać:
-Kate, przybyliśmy tu po ciebie z prośbą byś wróciła do nas. Będziemy cię traktować jeszcze lepiej niż dotychczas tylko wróć do naszej watahy-spojrzał na mnie tak jakoś...dziwnie. Uśmiechnęłam się drwiąco.
-Chyba wam coś w się głowach poprzewracało, zostaje w tej watasze.
-Ale nie traktują cię jak należy-zauważył ktoś. Spiorunowałam go wzrokiem przysłaniając Asesina.
-I? Traktują mnie jak zwykłego członka watahy. Mi to w pełni starczy.
-Ale....
-Asesino, pozwolisz mi lekko pozmieniać tu tereny na moment?-skinął głową nie wiedząc co zaraz tu zrobię. Zwróciłam się do tamtych- Chyba przeceniacie swoje siły. Pamiętacie jaki ze mnie podczas akcji? Nie? To wam przypomnę...-po tych słowach zaśmiałam się psychopatycznie.
Od razu przystąpiłam do działania. Najpierw do końca zasłoniłam swojego alfę przesyłając mu w myślach by na wszelki wypadek uważał na swoją głowę. Kiedy poczułam że będzie uważny, odsłoniłam prawdziwą siebie. Żywa maszyna do zabijania, jedno skinięcie głową może rozwalić absolutnie wszystko w mak. Nie wykonując żadnego ruchu, spowodowałam, że ziemia rozszczepiła się, zaatakowały wszystkie katastrofy naturalne jednocześnie, a kiedy wyszczerzyłam się "niechcący" spaliłam na popiół większą część tamtych. Ci którzy ustali przy życiu, jednym ruchem głowy sprawiłam, że od razu padli trupem. Kiedy rzeź się skończyła falą tsunami usunęłam ciała do dziury w ziemi i załatałam ją nie wykonując jakiegokolwiek ruchu. Lekkim ruchem wzbiłam się w powietrze (stworzyłam sobie zwykłe skrzydła na moment) i wróciłam ziemi jej poprzedni wygląd przed pozbyciem się ich. Wylądowałam bezgłośnie przy alfie, który gapił się na mnie zszokowany. Tak, wiem, to normalna reakcja gdy zobaczy się do czego jestem zdolna.
-W końcu trzeba było to zrobić, inaczej by zabili innych prócz mnie a ja mam dość cierpień innych za mnie-dmuchnęłam sobie w grzywkę.-Chodź, zrobię zaraz ci gorące okłady.
<AS?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz