W pełni rozluźniona była dopiero po około 20 minutach więc dopiero wtedy delikatnie zabrałem łapę.
- W porządku? - zapytałem.
- Tak. - odparła. Gdyby ktoś stał teraz obok nas w życiu nie powiedziałby, a nawet pomyślał, że przed chwilą śnieżnobiała wadera była zrozpaczona.
- Masz ochotę popływać? - zapytałem nagle dziwiąc samego siebie.
- Co? - odparła pytaniem równie zdziwiona co ja sam.
- A bo naszła mnie teraz ochota na pływanie to pomyślałem... - zacząłem wymyślać. - A zresztą nieważne.
- Nie, no. To może być ciekawe pływać w zamarzniętym jeziorze.
- Albo wodospadzie. - podsunąłem.
Kate nic nie odpowiedziała tylko pobiegła w stronę wodospadu. Sprintem ruszyłem za nią.
~nad wodospadem~
Będąc przy wodzie byliśmy nieźle zmachani. Urządziliśmy sobie mały wyścig podczas, którego zgubiliśmy kierunek i biegliśmy przez góry.
- Pierwsza! - wykrzyknęła zasapana wadera.
- Niech... Ci... będzie. - odparłem ciężko nabierając tchu.
W górach było naprawdę zimno mimo kończącej się zimy. Gdy tętno mi się ustabilizowało powoli zacząłem wchodzić do lodowatej wody.
- Masz gęsią skórkę. - zaśmiała się Kate. Spojrzałem na łapy - rzeczywiście!
- Dobra teraz ty. - zachichotałem próbując uspokoić szczękę, która z zimna drgała jak nienormalna.
<Kate? ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz